czwartek, 26 czerwca 2014

Deep Purple - Child in Time

Child in Time to jeden z nieśmiertelnych hymnów rocka. Stworzony przez brytyjski zespół Deep Purple. Po raz i ten utwór ukazał się na albumie ‘Concerto for Group and Orchestra w XII 1969 roku, potem w 1970. To jedna z najbardziej znanych kompozycji grupy.
***



Niejednokrotnie wcześniej słuchałam go, ale doceniłam jego majstersztyk dopiero, gdy słuchałam go w zupełnie innych okolicznościach, niż się słucha na koncercie. Wtedy po raz pierwszy zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zwróciłam szczególnie uwagę na ten utwór dopiero, gdy znalazłam się w traumatycznych chwilach mojego życia. 

Zmarł Piotrek, mój mąż, nagle, niespodziewanie i na dodatek w młodym wieku. Przeżywaliśmy w rodzinie ogromną traumę, zwłaszcza dzieci, które były naocznymi świadkami umierania ojca.

Jurek na okrągło puszczał wtedy i to na cały regulator Deep Purple, m. in. piosenkę Child in Time, a ja mu wcale nie zakazywałam. Zdawałam sobie sprawę, że ludzie będą zgorszeni. Namiętnie też słuchał Scorpionsów, 
Guns N' Roses - Don't Cry,
Eagles - Hotel California (Lyrics).

Ojciec w kaplicy, jeszcze nie pochowany do grobu, a im tak wesoło, że puszczają sobie piosenki – domyślałam się takich komentarzy.

Wisiało mi to wtedy, co sobie ludzie pomyślą. Deep Purple był ulubionym zespołem Piotrka. Rozumiałam mojego syna i usprawiedliwiałam go. Słuchanie piosenek z ulubionej płyty ojca było wyrazem oddawania ojcu hołdu. Pod względem lirycznym, jak i muzycznym piosenki zespołu Deep Purple koją ból i cierpienie.

Wymowny tekst, krótki, ale treściwy. Bliski tamtym czasom i grany w duchu tamtych czasów, w stylistyce rockowej, a właściwie hipisowskiej. Czasów zimnej wojny, pacyfistycznych idei, protest-songów.

Twórca utworu Ian Gillan przekuł tekst piosenki w artystyczne dzieło. Mimo, że 2-3 razy dłuższe od przeciętnych piosenek, jest słuchane nieprzerwanie od tylu lat przez melomanów na całym świecie.

Kiedy jest mi źle, kiedy mam chandrę, kiedy ktoś mi wbija w plecy nóż z przyjemnością puściłabym sobie płytę na cały regulator, żeby w rytmie rockowej muzyki wykrzyczeć swój żal do świata, do bliskich, do kolegów z pracy, do złych ludzi, którzy sprawili mi ból. Tylko, że nie wypada, mam opory ze względu na …. No, właśnie, dlaczego?

Może ze względu na mój wiek, a może, żeby stłumić negatywne emocje i nie dawać satysfakcji podłym ludziom.

"Ślepiec strzelający w świat". Aktualne?

Sweet child in time, you'll see the line
Line that's drawn between good and bad
See the blind man shooting at the world
Bullets flying, ooh taking toll
If you've been bad - Oh Lord I bet you have
And you've not been hit oh by flying lead
You'd better close your eyes, aahaouho bow your head
Wait for the ricochet

Ooo-ooo-ooo-ooo..
Ooo-ooo-ooo-ooo..
Aaa-aaa-aaa..
Oh, I wanna hear you sing..
Aaa-aaa-aaa..
Oaoh..
AAA-AAA-AAA!!
AAA-AAA-AAA!!


Słodkie dziecko, z czasem dostrzeżesz granicę
Granicę wyznaczoną pomiędzy dobrem i złem
Spójrz na tego ślepca strzelającego w świat
Kule latają, zbierają żniwo
Jeśli byłeś zły, o Panie, z pewnością byłeś,
I nie zostałeś trafiony latającym ołowiem,
Lepiej zamknij oczy
i pochyl głowę
Poczekaj na rykoszet

Ooo-ooo-ooo-ooo..
Ooo-ooo-ooo-ooo..
Aaa-aaa-aaa..
Oh, I wanna hear you sing..
Aaa-aaa-aaa..
Oaoh..
AAA-AAA-AAA!!
AAA-AAA-AAA!!

sobota, 21 czerwca 2014

Wiła wianki i rzucała je do falującej wody

Noc Kupały, Noc Świętojańska, Sobótka, Astronomiczne Lato, a ostatnio Wianki. Jest to okazja do świętowania! 

21 czerwca dokładnie o godz. 12:51 przyszło do nas astronomiczne lato, a to oznacza, że z 21 na 22 czerwca mamy najkrótszą noc w roku! 

W czasach pogańskich istniało święto zakorzenione w tradycjach słowiańskich znane jako Noc Kupały. Chrześcijanie obchodzą to święto w nocy z 23 na 24 czerwca, jako Noc Świętojańską, nota bene w dniu imienin mojej mamy, bo 24 czerwca to imieniny Jana.  
To jedna i ta sama okazja do kultywowania tradycji i obrzędów związanych z wieloma wierzeniami, wróżbami i przesądami. To święto związane z kultem ognia i wody. Rozpalano wtedy wielkie ogniska, śpiewano pieśni, a panny wiły wianki i puszczały je na wodę. Los rzuconych przez panny do rzeki wianków ma rzutować na przyszłość, jaka te panny czeka. Jeśli wianek swobodnie odpływał, pannie wróżyło dobry los, zaś jeśli wianek kręcił się w jednym miejscu, wróżyło to staropanieństwo. 
Wianki kojarzą mi się również z kościelnym świętem zakończenia Oktawy Bożego Ciała, gdzie uplecione z kwiatów i ziół zanosi się do kościoła celem poświęcenia.
Niegdyś wierzono, że nocna kąpiel w rzece zapewni szczęście powodzenie i młodość, z kolei tańce i skoki nad ogniskiem miały oczyścić duszę z grzechów dzięki oczyszczającej mocy płomieni.


Dawniejsze świętowanie przy ogniskach zamieniono w dzisiejszych czasach na pokazy multimedialno-pirotechniczne. 
Muzyczne spektakle, pokaz sztucznych ogni - pisałam o tym w poście 
Sztuczne ognie substytutem rozrywki i kultury

zobacz też:
Po prostu wiosna o tradycji i obrzędach odejścia zimy, nadejścia kalendarzowej wiosny



piątek, 20 czerwca 2014

Choć dwaj robią to samo, to nie jest to samo

Od 10 lat jesteśmy w Unii. Wydawało się nam, że powinniśmy być zadowoleni, że bilans powinien być na plus. Wg badań UE ponad 60% polskiego społeczeństwa żyje na granicy nędzy. My to wiemy, szkoda, że do polityków takie wskaźniki nie przemawiają. Cynicznie krytykują i oceniają narzekających Polaków. Zwykły pracownik w Polsce ma 10 razy więcej obowiązków w pracy, niż pracownik na zachodzie. Zarabia też 10 razy, tyle, że mniej. 
Ale kto zrozumie głodnego? Czy powinnam się przejmować ostatnimi wydarzeniami z aferą podsłuchową w tle, śledzić osiągnięcia odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo, wymyślać kto za tym stoi? Służby specjalne, obcy wywiad, pazerny przestępca, który chce zarobić na 'taśmach'?
A co politycy? Przy suto zastawionych knajpianych stołach?  Którzy niczym sudoku rozwiązują polityczne układanki. Byle tak jak w sudoku cyfry się zgadzały.  
Czy wybór kolejnego garnituru rządzących elit zmieni nasz status materialny? 

Nawet gdyby zmienili przepisy i wprowadzili jednomandatowe okręgi wyborcze to i tak nie ma na kogo głosować, więc pewnie nic się nie zmieni. 

Napawa mnie jednak optymizmem stare rzymskie porzekadło, które powiada: 
si duo faciunt idem, non est idem. 
Choć dwaj robią to samo, to nie jest to samo. 

sobota, 14 czerwca 2014

Zabawy na cmentarzu

Moje dzieciństwo to epoka bez telewizorów, komputerów, telefonów komórkowych i innych współczesnych gadżetów. Trzeba było sobie jakoś radzić i mszę przyznać, że umiałyśmy sobie zorganizować czas. 
Pamiętam wyjazdy na wieś do dziadków. Do Kuryłówki na wakacje zjeżdżały dzieciaki niemal z całej Polski. Wymyślaniu zabaw nie było końca. Jeśli znudziły się zabawy na pobliskim błoniu, cała gromadka kotłowała się najczęściej na naszym podwórzu. Duży ogród pełen jabłek, gruszek, śliwek, wiśni, orzechów włoskich czy laskowych był niczym raj dla rozbrykanych dzieciaków, pełnych szaleńczych pomysłów.
Jak przez mgłę pamiętam ślub mojej siostry Ireny z chłopakiem z Poznania, który przyjechał do babci Pękalowej. Słońce miało się ku zachodowi, gdy orszak weselny, liczący co najmniej kilkanaście par szło od błonia, na nasze podwórze, a potem na przycerkiewny cmentarz, tuż za naszym płotem. Było bardzo gwarno i wesoło.

Bawiłyśmy się w dom. Babcia miała dwie krowy, jedna Sarna groźna i nie przystępna, druga nieco starsza Ulina. Ta druga była łagodna, spokojna, dostępna. Jako dzieciaki bardzo maltretowałyśmy jej dojki, a pozyskane mleko, wlewane do metalowych puszek po konserwach, służyło nam do pieczenia placków na bazie piasku i niedojrzałych jabłek. Kolorowe szkiełka z rozbitych szyb nazbierane spod cerkwi pw św. Paraskewy, niczym bakalie służyły do ozdoby dziecięcych wypieków. 

zobacz też:
 cmentarz

środa, 4 czerwca 2014

Moje życie 25 lat po transformacji

Chciałabym podzielić się refleksją na temat czasów PRLu i okresu po transformacji systemowej. Mija właśnie 25 lat od wydarzeń, kiedy to 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
Na tę okoliczność do Polski przybył prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Uświetnił uroczystości jubileuszowe. Wygłosił piękne i wzruszające przemówienie o przemianach, o ludziach Solidarności i o przyjaźni, którą zadeklarował. Bardzo się wzruszyłam, aż mi się łezka w oku zakręciła, kiedy połechtał nasze polskie zakompleksione dusze.
Tak więc, skoro przeżyłam połowę życia w czasach PRL, a drugą połowę w Polsce już po przemianach rozkwitu gospodarczego i społecznego czuję się wywołana do tablicy. 
Prawie pół życia przeżyłam w czasach PRLu i drugą połowę w czasach po transformacji. Mam więc prawo do wyrażenia refleksji na ten temat.
Jak było? Jak jest? Jak wygląda bilans przed i po transformacji systemu? Czy było faktycznie tak źle jak to media przedstawiają?

Prawd jest wiele, w zależności kto je przedstawia i o jakim okresie się wypowiada.
Każde pokolenie ma inne spojrzenie na wydarzenia sprzed 25 lat.
Pokolenie, które przeżyło koszmar wojny, represje i czasy stalinowskie, na pewno nie skrytykuje czasów pod rządami Edwarda Gierka. Bo i ja się źle nie wypowiem, mimo, że wojny nie przeżyłam.
Młodzi mogą sobie ponarzekać, bo oni nie znali realiów tamtych czasów i nie doświadczyli przykrości. Znają tamte czasy jedynie z historii, albo opowiadań innych ludzi, a najprawdopodobniej z propagandowych mediów.
Nie było tak źle. O PRLu mówię, o czasach mojego dzieciństwa i mojej młodości. 
Półki sklepowe były zapełnione, oczywiście na miarę tamtych czasów. Bo przecież był okres, że nie każdy miał telewizor, samochód czy willę z ogródkiem. Nikt też nie wyjeżdżał na Zachód, żyliśmy za żelazną kurtyną. Ale każdy miał swoją osobistą Ojczyznę, którą kochał. Miał pracę, rodzinę, kultywował swoje wartości. Ludzie byli szczęśliwi. 

Trzeba odróżnić okres PRLu ten z czasów gierkowskich i rozkwitu przemysłu od okresu, gdy zaczynało wszystkiego brakować, a społeczeństwo zaczęło budzić się do zrywu wolnościowego. Bo Koniec lat 70. był rzeczywiście nieciekawy. 

Pierwsze kolejki, jakie pamiętam pojawiły się przed sklepami spożywczymi za cukrem. No, może jeszcze za papierem toaletowym. Był to rok chyba 1977. Ludzie młodzi kojarzą tamte czasy z wyrobami czekoladopodobnymi. A to nieprawda. Był duży asortyment prawdziwych czekolad. Kolekcjonowałam opakowania, miałam ich sporo to wiem. Jak słyszę o wyrobach czekoladopodobnych to od razu kojarzą mi się wyroby kiełbasopodobne i szynkopodobne jakie możemy dzisiaj spotkać na półkach marketów.

W 89. wszystko miało swój inny wymiar. Wyborów do parlamentu nie pamiętam, ale na pewno byłam głosować, na pewno na Solidarność. To było dla wszystkich Polaków ogromnie ważne wydarzenie. 
Pamiętam z 89. roku, że wtedy wyjechałam na wspaniałą wycieczkę do Rostowa nad Donem, wtedy jeszcze do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Żeby poczuć atmosferę Cichego Donu, kozaków, zobaczyć ślady Michaiła Szołochowa. On tam się urodził, mieszkał i tworzył. Podobno byliśmy pionierską grupą polskich turystów, którzy zdecydowali się pokonać stepy, ziemię kozaków dońskich. Żeby poczuć tamte klimaty wystarczyło posiadać jedynie wkładkę paszportową zamiast paszportu. Miłą pamiątką z tego okresu pozostały mi 4 złote pierścionki, jakie udało mi się bez problemu kupić w Azowie nad Morzem Azowskim. Mieszkał tu Maksym Gorki
W 1989 roku byliśmy również na wycieczce we Wrocławiu. Z planu wycieczki wypadło ZOO. Nie pojechaliśmy, ponieważ trzeba było długo czekać na spóźnialskich, niezdyscyplinowanych turystów. Oni zamiast zwiedzać starówkę wybrali się na zakupy do sklepów ze sprzętem AGD. Szczęśliwcy przytargali do autokaru kuchnie. Tak, tak! Kuchnie gazowe. Byłam wściekła. Wybrałam się z małymi dziećmi na wycieczkę, specjalnie, aby zobaczyli zwierzaki w ZOO, pokonaliśmy chyba z 700 km i co? Wielkie rozczarowanie. 

89. to dla mnie przełomowy rok. Mój najstarszy syn był pierwszym rocznikiem, który poszedł do szkoły tj. rozpoczął edukację już w wolnej Polsce.  
Niestety, pokolenie młodych wykształconych mają bardzo trudny start. Jest znakomicie wykształcone, ale niestety nie mają stałej pracy. Pracują na umowach śmieciowych, albo za granicą. Bez perspektyw na wypracowanie emerytury.
Różne są wyznaczniki wolności. Dla jednych praca, dla innych godne zarobki, wolność słowa, dla innych zerwanie żelaznej kurtyny i zniesienie granic.
Firmy nadal bezkarnie uciekają w szarą strefę, tak, jak to było w czasach 80. gdy cinkciarze dorabiali się na handu dolarami. Stali wtedy bezkarnie pod Pewexem, miętosili grube pliki dolarów i nie bali się nikogo. Trzeba przypomnieć, że wtedy zarabiałam 8 $ na miesiąc. Politycy chętnie wytykają, że teraz zarabia się wielokrotnie więcej. Ale czy to od razu oznacza, że zarabiamy więcej? Wielokrotnie to się chyba zwiększyło rozwarstwienie społeczne, a nie nasze zarobki.

Politycy obrzucają się inwektywami, zarzucają np. za małe dopłaty do hektara dla rolników w porównaniu z wysokością dopłat dla niemieckich czy francuskich rolników. Ciekawe wymagania, uważam jednak, że uczciwej by było, gdyby równocześnie zestawili i porównali zarobki Polaków i Niemców, też w przeliczeniu na Euro.
Ciężko było przed transformacją otrzymać własne mieszkanie. Trzeba było mieć duże znajomości i kasę na łapówki. Ale się budowało. W Leżajsku pierwszy blok wybudowano za 2 mln. zł. jako blok zakładowy dla pracowników LWTP, pod koniec lat 50. Kolejne 3 bloki (to te koło stacji PKP) wybudowano w latach 1959-61, inwestycja za 6 mln. Złotych, a potem jeszcze następne 3 bloki za sądem, na ul. Staszica. Do 1975r wybudowano 12 bloków (1068 mieszkań). Ciekawostką jest fakt, że początkowo nie było chętnych na te mieszkania.
W czasach Edwarda Gierka, zostało wybudowanych wielu zakładów pracy w Leżajsku. Gierek, zasłynął z tego, że ogromnie zadłużył Polskę, ale przynajmniej wybudował kilkaset ogromnych zakładów, zapewniając Polakom pracę. I tego faktu nikt nie zmieni.

W Leżajsku powstały Zakłady Silikatowe, ZPOW Hortex, Browar, czyli Zakłady Piwowarskie, Wytwórnia Tytoniu - LWTP. Ludzie mieli pracę, dbano wtedy o rodziny, ich dzieci jeździły na kolonie, wycieczki, obozy. Pracownicy jeździli na wczasy. Teraz też jeżdżą, tylko czy wszyscy?

Ciekawe zestawienia przedstawił Kazimierz Kuźniar w swojej książce o Powiatowej Radzie Narodowej w Leżajsku.


W Leżajsku w 1956 roku mieszkało ok. 6 tysięcy mieszkańców, z czego:
2030 osób pracowało w przemyśle.
W tym czasie 8 osób miało samochód osobowy, a 26 samochody ciężarowe, 131 motocykle, w 250 domach były aparaty telefoniczne. Było 1324 aparaty radiowe. Nie było telewizorów. Nad zdrowiem mieszkańców czuwało 8 lekarzy i 3 dentystów. 
Analogicznie w 1970 roku mieszkało ok. 9700 mieszkańców, z czego:
3980 osób pracowało w przemyśle.
W tym czasie w Leżajsku było 158 samochodów osobowych, a 132 samochody ciężarowe, 2588 motocykli, w 418 domach były aparaty telefoniczne. Było 6997 aparatów radiowych. I było już 1924 telewizory. Nad zdrowiem mieszkańców czuwało 30 lekarzy i 10 dentystów. 

Miałam zamiar napisać, jak wygląda moje życie 25 lat po transformacji, ale odechciało mi się. Nie chcę psuć tego święta. Zresztą pisałam o tym co mi się nie podoba wielokrotnie na moim blogu.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...