wtorek, 24 kwietnia 2018

Podróże Stanisława Błaszczyny

Kiedy czytam "Zapiski" Stanisława Błaszczyny miewam chwile, by jak najszybciej sięgnąć po kolejną książkę autora, książkę, w której jest pełno zdjęć z całego świata. I broń Boże, nie dlatego, że książka jest nieciekawa, ale dlatego, że autor w "Zapiskach" opisuje krótko i zwięźle jakiś temat, zdając jednocześnie prowokacyjnie pytania, mnóstwo pytań. Z pewnością chce skłonić czytelnika do refleksji na temat. Mam więc dylemat czy zastanawiać się na odpowiedzią na zadane pytania, czy może sięgnąć po gotowca. Więcej na poruszane w "Zapiskach" tematy można uzyskać w kolejnych książkach. "Podróże" oprócz autorskich przemyśleń, wspaniałych opisów, literackich cytatów wzbogacone są fotografiami. 
Autor przemierzył z aparatem fotograficznym chyba wszystkie kontynenty.
W książce "Podróże" pokazał Indie, Kambodżę, Nepal, Laos, Chiny, Tybet, Birmę, Tajlandię, Wietnam, Singapur, Brazylię, Peru, Meksyk, Hawaje, Kostarykę, Gwatemalę, Jamajkę, Wyspy Dziewicze, Brazylię. Opisał też Włochy, Hiszpanię, Norwegię. Sporo miejsca poświęcił Ameryce Północnej, gdzie przez wiele lat organizował i prowadził wycieczki krajoznawczo-turystyczne. Co by tu jeszcze wyliczyć? Kanadę, Wielką Brytanię? Oczywiście opisał je i ubogacił fotografiami. A każde zdjęcie doskonale skadrowane jest swoistym dziełem sztuki. Czy to zasługa dobrego sprzętu? Nie sądzę. W dobie fotografii cyfrowej nie wystarczy nakierować obiektyw na cel i bezmyślnie pstrykać. Trzeba mieć wyczucie, wizję i fotograficzny zmysł artysty. Świat jest taki kolorowy naszpikowany detalami, niezbędna jest umiejętność obserwowania i selekcji.
Nie jest to typowy przewodnik podróżniczy zawierający kilka żelaznych zasad, których turysta powinien wziąć pod uwagę planując wyprawę. Książka przydatna dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę zdobywania świata, jak również dla osób, którzy już ten świat zdobyli, ale chcieliby porównać doświadczenia autora z własnymi, zweryfikować co przeoczyli podczas własnych podróży lub po prostu odświeżyć wspomnienia. 
Książka szczególnie cenna, bo to co opisuje autor w "Podróżach" jest nie tylko ilustrowane pięknymi fotografiami, ale wzbogacone o bardzo obszerne refleksje filozoficzne, psychologiczne, przyrodnicze, informacje historyczne i literackie metafory. 
Ujęły mnie portrety ludzi za całego świata. Zdjęcia ludzi są bardzo wdzięcznym tematem. Przykuwają wzrok pomarszczone twarze, przenikliwe oczy, niepowtarzalne uśmiechy, ciekawe fryzury, stroje. 
Zastanawiam się czy autor pytał o zgodę modela czy robił zdjęcie z ukrycia, z zaskoczenia, naruszając jego prywatność. 
Miałam kiedyś kłopotliwą sytuację związaną z umieszczeniem zdjęć w sieci bez zgody pewnej artystki fotografika, która przypadkowo znalazła się w kadrze. Dla świętego spokoju usunęłam te zdjęcia, chociaż wcale nie byłam przekonana o jej racji. Ona sama fotografuje mnóstwo osób i nie wierzę, aby każdą z nich prosiła o wyrażenie zgody i to w dodatku zgody na piśmie. 

Stanisław Błaszczyna, jak pisze, wywiózł z Kambodży najwięcej zdjęć przedstawiających dzieci. Zdjęcia bardzo zróżnicowane tematycznie, nakreślają psychologiczny portret dziecięcej społeczności, autor pokazuje ich stan emocjonalny, status społeczny, dzieci smutne i wesołe, brudne i schludnie ubrane i z radosnym dziecięcym uśmiechem. 
Dopełnieniem zdjęć są ciekawe teksty o ich sytuacji rodzinnej, biedzie, problemie prostytucji, pracy nieletnich.

I kolejny ciekawy wątek. W "Zapiskach" autor wzdycha:

"Ach ... jeszcze te kobiety, kobiety, kobiety! Po ulicach (i parkach) polskich miast chodzą najpiękniejsze kobiety świata! W żadnym europejskim mieście nie widziałem tak wielu kobiet o tak wielkiej urodzie. Co tam Włoszki, Hiszpanki, Francuzki, Angielki ... Polki i jeszcze raz Polki!
Boże ... tylko one mogą mnie odciągnąć od takiego tematu, jak Wyspiański".

Tymczasem w "Podróżach" możemy podziwiać urodę pięknych kobiet świata, których autor zgromadził niezłą kolekcję.
"Podczas swoich wojaży zawsze zwracałem uwagę na kobiety, które spotykałem na swojej drodze. Z oczywistych względów (zwłaszcza wtedy, kiedy w podróży towarzyszyła mi żona) ta uwaga nie mogła być nachalna czy niedyskretna: alibi w takich momentach zawsze stanowił dla mnie aparat fotograficzny. Tak więc to bardziej estetyka niż erotyka była miarą tych spotkań - także chęć poznania kulturowej otoczki, jaka towarzyszyła kobietom w każdym z ich krajów".


zobacz >> Kobiety Świata
Linki
Znalazłam przepis na miłość

2 komentarze:

  1. Dla mnie ważna jest jednak etyka fotografowania ludzi. Wszystkie portrety jakie umieściłem w tej książce były zrobione ludziom, którzy nie oponowali przeciw temu. Nie zawsze jest czas na pytanie ludzi o zgodę, zwłaszcza w krajach licznie odwiedzanych przez turystów. Zauważyłem, że najtrudniej jest ludziom robiąc zdjęcie w Europie - jak gdyby Europejczycy byli bardziej podejrzliwi, co do intencji fotografa.
    Może tak a propos przytoczę jeden z fragmentów książki:

    "Moim zdaniem, w naszym podejściu do fotografowanych przez nas ludzi, powinna obowiązywać zasada: po pierwsze – człowieka szanować. Niezwykle ważne – jeśli nie decydujące o etycznym aspekcie fotografowania ludzi – jest to, jaki mamy do nich stosunek, oraz to, jakie są nasze intencje. Dlaczego robimy im zdjęcie? Do czego jest nam ono potrzebne? Jak – i w jakim celu – chcemy je wykorzystać?
    Wbrew pozorom ludzie lubią, kiedy się ich fotografuje, bo to oznacza, że poświęca się im uwagę, a więc uznaje się ich za kogoś interesującego, wyróżniającego się z tłumu, ergo: niezwykłego. Zwykle też bezbłędnie wyczuwają intencje osoby fotografującej – a te intencje stosunkowo łatwo im zakomunikować: uśmiechem, spojrzeniem, dobrym słowem…

    Zdecydowanie jest wielkim uchybieniem robić zdjęcie komuś, kto sobie tego nie życzy (zwykle dysponujemy wystarczającymi przesłankami do tego, aby sobie to uświadomić). Bardzo rzadko łamię tę zasadę…, a nawet jeśli się to stało, to tak uzyskanego zdjęcia nigdzie nie opublikowałem. Natomiast zdarzało się dość często, że osoba, która z początku oponowała, po chwili – gdy została przeze mnie o to poproszona – zgodziła się na zrobienie jej zdjęcia. Dzięki temu w mojej kolekcji znajduje się kilka dobrych portretów. (Właśnie: portrety! To chyba najbardziej ciekawa fotograficzna forma przedstawiania ludzi – i bardzo bezpośrednia, niemalże… intymna. Dlatego też nie wyobrażam sobie, by komuś można było zrobić portret, bez jego zgody – werbalnej czy też wyrażonej gestem.)"

    Dziękuję za zainteresowanie książkami.
    Pozdrawiam serdecznie,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuszna uwaga o etycznym aspekcie fotografowania ludzi. Staram się uszanować ludzi, którzy zakrywają twarz, albo gestem ręki pokazują, że nie życzą sobie zdjęcia. Są jednak sytuacje, kiedy nie rozsądek, ale impuls decyduje o pstryknięciu. W mojej kolekcji mam mnóstwo ciekawych zdjęć, niestety, z różnych względów nie odważyłabym się ich upubliczniać. Dziękuję za ciekawy komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...