niedziela, 30 stycznia 2011

Marzenia Janka Muzykanta – kamerowanie scen z życia

Och! Gdybym ja takie skrzypce miał! – mawiał w dzieciństwie mój tato, zazdroszcząc kapelom ludowym grającym na zabawach w Żubraczem. Jego koledzy umieli grać na instrumentach muzycznych, tato mógł ich tylko podziwiać, jak kiedyś Janko Muzykant.
Każdy ma w sobie coś z Janka Muzykanta.
Każdy ma jakieś marzenia, których nie może zrealizować.
Ale marzenia można spełniać, trzeba tylko je mieć i trzeba bardzo chcieć.
Ja też mam coś z Janka Muzykanta. Tyle, że nie marzą mi się skrzypce, ani żadne inne instrumenty muzyczne. No, może kiedyś bardzo chciałam umieć grać na pianinie.
W szkole podstawowej było pianino. Stało w sali gimnastycznej. Na uroczystościach szkolnych grał na nim Jasiek Niemczyk i Janek Krówka. Grali pięknie, podziwiałam ich umiejętności. Zdarzało mi się, że zakradałam się na salę i próbowałam wystukiwać jakieś akordy. Trudne to było.
Kamera Super 8 . Made in CCCP.
Jednym z moich marzeń jest dobry sprzęt video. Nie mam szczęścia do kamer. Pierwszą kupiłam za pieniądze podarowane nowonarodzonemu mojemu pierworodnemu synowi. Był taki zwyczaj, że ludzie przychodzili zobaczyć mojego synka i dawali mu coś na szczęście. Najczęściej coś słodkiego, aby życie było słodkie. Ale dawali też pieniądze.
To był dobry wybór, kiedy za uzbierane 5 i pół tysiąca kupiłam moją pierwszą kamerę tzw ‘ósemkę’. Taka kwota przekładała się na jakieś półtora mojej pensji. Chciałam uwiecznić każdą radosną chwilę z życia mojego ukochanego dziecka.
Foto Jurka z 1983r -zdjęcie odtworzone z kamery Super 8
Projektor do odtwarzania filmowej taśmy tzw ósemki
Nie miałam pojęcia jak to działa. Okazało się, że musiałam kupić kasety, które po nagraniu trzeba było wysłać do Bydgoszczy celem wywołania. Kolejny zakup to projektor, by oglądnąć taki filmik. Udało mi się nagrać kilka, może kilkanaście minut z życia Jurka. Kamera szybko się zepsuła, wylały się baterie, być może usterka błaha. I na tym się skończyło kamerowanie.

Foto z kamery. Janina Ordyczyńska z wnukiem Jurkiem na żydowskim cmentarzu
Zazdrościłam kamery Żydom nagrywającym grób cadyka Elimelecha.  Przyjeżdżali modlić się na jego grobie. Nagrywali rozmowy z moją teściową, która świetnie biegle mówiła w jidysz. Nagrywali moje dzieci towarzyszące babci opiekującej się grobem cadyka. Latały po cmentarzu żydowskim rozrabiając jak na placu zabaw. Dostawały od Żydów gumy do żucia. To był w tamtych czasach rarytas. Sprytnie wymyśliłam, by wykorzystać ich sprzęt. Kupiłam kiedyś kasetę video w pewexie i poprosiłam Żyda o umożliwienie mi nagrania chociaż kilku minut jego kamerą. Dzięki jego uprzejmości mam nagrany króciutki wywiad z moją teściową opowiadającą w jidysz o cadyku, ohelu i Leżajsku. W tle mam uwiecznionego Jurka. To mój mały sukces, z którego jestem dumna. Tym bardziej, że 3 miesiące później moja teściowa już nie żyła. 
Foto z kamery. Janina Ordyczyńska z wnukiem Jurkiem na żydowskim cmentarzu
Kolejną wykorzystaną okazją, było spotkanie po wielu latach mojej szkolnej koleżanki z liceum Heni Rogali. Przyznała się, że posiada dużą kamerę. Zaprosiłam ją na siódme urodziny Jurka.  Nagrałam zaproszonych gości przy skromnie zastawionym stole. Oczywiście tradycyjnie musiał być tort urodzinowy ze świeczkami. Byli moi rodzice, ciotka Maryna, Jagusia z Pawłem i Józkiem. Była babcia Ordyczyńska. Kiedy oglądamy ten film z perspektywy lat, wzruszamy się bardzo. Nie ma już mojej teściowej. Odeszła 3 lata później. Ale mam ją nagraną na kamerę. I wtedy, kiedy kupiłam moją pierwszą kamerę, kiedy spacerując po Górnej uczyła Jurka chodzić i wtedy, kiedy na cmentarzu rozmawiała po żydowsku i podczas spotkania na urodzinach Jurka.
Po śmierci teściowej w 1990 roku kupiłam kolejną kamerę, notabene bardzo drogą. 1500 $. Kupiłam w Pewexie w Krakowie za dolary uzbierane przez teściową, która ciułała je dla Piotrka na bilet do Stanów. W tamtych czasach każdy marzył o pracy w Ameryce. Nie każdy miał szansę na wyjazd, trzeba było mieć zaproszenie. A my nie mieliśmy nikogo z rodziny, kto chciałby zaprosić Piotrka do roboty, ani znajomego, który za łapówkę chciałby takie lewe zaproszenie załatwić. Teściowa namawiała Żydów, aby go zaprosili, niestety, bezskutecznie. Zresztą Piotrek wcale nie marzył o wyjeździe. Miał dla kogo żyć i nie chciał nigdzie wyjeżdżać.  Ameryka za ocean była marzeniem jego matki.
Kamerą Sony uwieczniłam wiele momentów z życia mojej rodziny. Kilkanaście 3 godzinnych kaset video. Dobrodusznie pożyczałam ją znajomemu, który zarabiał na weselach. Bez skrupułów oddał mi zepsutą, kwitują bezczelnie, że nie ma sensu jej naprawiać, lepiej kupić nową.
Kilka lat temu, aby iść z postępem kupiłam kolejną kamerę, tym razem cyfrową. Zdążyłam ją wykorzystać z pożytkiem. Niestety! I ta kamera nie okazała się wieczna. Niesprawna leży już 2 lata. Na nową mnie nie stać, a nie jestem pewna czy warto ją naprawiać, kosztowała 3000 zł, teraz taką można kupić za kilkaset złotych. 


Tak więc moje marzenia uwieczniania na kamerę scen z życia, mimo spełnienia w ciągu kolejnych lat, z powodu braku sprzętu  są nadal aktualnymi marzeniami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...