Och! Gdybym ja takie skrzypce miał! – mawiał w dzieciństwie mój tato, zazdroszcząc kapelom ludowym grającym na zabawach w Żubraczem. Jego koledzy umieli grać na instrumentach muzycznych, tato mógł ich tylko podziwiać, jak kiedyś Janko Muzykant.
Każdy ma w sobie coś z Janka Muzykanta.
Każdy ma jakieś marzenia, których nie może zrealizować.
Ale marzenia można spełniać, trzeba tylko je mieć i trzeba bardzo chcieć.
Ja też mam coś z Janka Muzykanta. Tyle, że nie marzą mi się skrzypce, ani żadne inne instrumenty muzyczne. No, może kiedyś bardzo chciałam umieć grać na pianinie.
W szkole podstawowej było pianino. Stało w sali gimnastycznej. Na uroczystościach szkolnych grał na nim Jasiek Niemczyk i Janek Krówka. Grali pięknie, podziwiałam ich umiejętności. Zdarzało mi się, że zakradałam się na salę i próbowałam wystukiwać jakieś akordy. Trudne to było.
Kamera Super 8 . Made in CCCP. |
To był dobry wybór, kiedy za uzbierane 5 i pół tysiąca kupiłam moją pierwszą kamerę tzw ‘ósemkę’. Taka kwota przekładała się na jakieś półtora mojej pensji. Chciałam uwiecznić każdą radosną chwilę z życia mojego ukochanego dziecka.
Foto Jurka z 1983r -zdjęcie odtworzone z kamery Super 8 |
Projektor do odtwarzania filmowej taśmy tzw ósemki |
Foto z kamery. Janina Ordyczyńska z wnukiem Jurkiem na żydowskim cmentarzu |
Foto z kamery. Janina Ordyczyńska z wnukiem Jurkiem na żydowskim cmentarzu |
Po śmierci teściowej w 1990 roku kupiłam kolejną kamerę, notabene bardzo drogą. 1500 $. Kupiłam w Pewexie w Krakowie za dolary uzbierane przez teściową, która ciułała je dla Piotrka na bilet do Stanów. W tamtych czasach każdy marzył o pracy w Ameryce. Nie każdy miał szansę na wyjazd, trzeba było mieć zaproszenie. A my nie mieliśmy nikogo z rodziny, kto chciałby zaprosić Piotrka do roboty, ani znajomego, który za łapówkę chciałby takie lewe zaproszenie załatwić. Teściowa namawiała Żydów, aby go zaprosili, niestety, bezskutecznie. Zresztą Piotrek wcale nie marzył o wyjeździe. Miał dla kogo żyć i nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Ameryka za ocean była marzeniem jego matki.
Kamerą Sony uwieczniłam wiele momentów z życia mojej rodziny. Kilkanaście 3 godzinnych kaset video. Dobrodusznie pożyczałam ją znajomemu, który zarabiał na weselach. Bez skrupułów oddał mi zepsutą, kwitują bezczelnie, że nie ma sensu jej naprawiać, lepiej kupić nową.
Kilka lat temu, aby iść z postępem kupiłam kolejną kamerę, tym razem cyfrową. Zdążyłam ją wykorzystać z pożytkiem. Niestety! I ta kamera nie okazała się wieczna. Niesprawna leży już 2 lata. Na nową mnie nie stać, a nie jestem pewna czy warto ją naprawiać, kosztowała 3000 zł, teraz taką można kupić za kilkaset złotych.
Tak więc moje marzenia uwieczniania na kamerę scen z życia, mimo spełnienia w ciągu kolejnych lat, z powodu braku sprzętu są nadal aktualnymi marzeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz