piątek, 22 października 2021

Nie Ma - Mariusz Szczygieł

Ma pani "Nie Ma"? Zapytałam w księgarni.
- Nie ma?
- Tak, taką książkę Mariusza Szczygła, nagrodzoną w 2019 roku Nagrodą Literacką „Nike”.
- Sprawdzę w komputerze. Niestety, nie ma "Nie Ma". Książka wydana w 2018 roku przez wydawnictwo Dowody na Istnienie, nakład wyczerpany, ale mają dodrukować podobno.

Udało mi się kupić książkę tydzień temu na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie. To zbiór reportaży o życiu, o śmierci, o uczuciach, o historii, która ma wpływ na naszą egzystencję. Lubię taki styl pisania. Książka skłania do refleksji i inspiruje. 
 
Bohaterami są ludzie z różnych światów, którzy mieli jakiś wpływ na losy innych, a których już nie ma. Tomasz Górnicki. Jest także Jerzy Szczygieł, ojciec autora. 

W jednym z rozdziałów "Gwiazda wszystkich willi" na kanwie zmieniającej się sytuacji ustrojowej, politycznej autor opisał losy bogatej czeskiej rodziny Müllerów. Autor poświęcił dużo czasu i wysiłku, zebrał dowody na istnienie willi zbudowanej dla Müllerów przez wiedeńskiego architekta Adolfa Loosa, przemyca między zdaniami prawdę często gorzką, o szczęściu, o życiu, o polityce, o ludziach, których ograbiono, którym kolejno sowieci, komuniści zabrali majątek, zdewastowali cenne wyposażenie domu, okradli z dzieł sztuki.

Poruszyła mnie historia o bliźniaczkach Woźnickich. O tym jak przeżyły okupację i o tym, jak dręczyła je choroba psychiczna, jak przeżycia wojenne miały wpływ na ich tragiczny los. Także o relacjach bliźniaczek z rodziną Kaczyńskich.
 


zobacz też:

czwartek, 7 października 2021

XVIII Konkurs Chopinowski 2020 (2021)

Oglądam online kolejne przesłuchania 18. Konkursu Chopinowskiego. Nie oglądam wszystkich 87. fortepianowych wirtuozów z całego świata, zakwalifikowanych do Konkursu, ale staram się, słucham, oglądam i podziwiam.

Strawą duchową głód zaspokoiłam
Dzisiaj. To ważne, bo me życie zmienia
Przyziemne sprawy na bok odłożyłam
Policzalne wieczory nie mają znaczenia
”.

– taka wena mnie naszła po koncercie Inauguracyjnym 2 października 2021.

Mimo, że jako laik nie mam pojęcia jak rozróżnić molowe czy durowe tonacje etiud, nokturnów, scherz, ballad, preludiów czy fantazji, wiem tylko, że są rzewne, wesołe, smutne bądź liryczne muzyka Chopina, ale też w ogóle muzyka poważna działa na moją wyobraźnię, wywołuje wspomnienia i wzruszenie. Próbuję sobie wyobrazić co Chopin czuł w momencie, gdy tworzył, improwizował, zapisywał na pięciolinii.

Fortepian kojarzy mi się z podstawówką, akademiami na sali gimnastycznej, moim starszym o 2 lata Jaśkiem Niemczykiem i kolegą z mojej klasy Jaśkiem Krówką. Ja śpiewałam w chórze na akademiach, a oni akompaniowali, przygrywając na pianinie. Całością kierowała pani Danuta Dańczakowa.

Zazdrościłam im gry na pianinie. Zdarzało się, że po lekcjach zakradałyśmy się z koleżankami do otwartej sali i na pianinie wystukiwałyśmy w klawiaturę jakieś nieporadne dźwięki. Jednym, dwoma, może nawet trzema palcami. Dlatego teraz mam świadomość, jakim mistrzowskim wyczynem pianiści operują wszystkimi palcami i dwoma rękami równocześnie. Jurorzy oceniając ich wirtuozerię zwracają m. in. umiejętność gry wszystkimi palcami.

Umiejętność gry na fortepianie, ćwiczenia, stukanie w klawiaturę dwoma rękami jednocześnie jest trudne, ale zalecane jest przez fachowców dla wszystkich ludzi, szczególnie dla dzieci, ponieważ rozwija obie półkule mózgowe.

Z oczywistych względów nie mogę oceniać za technikę, ale mogę wyrazić swoje uznanie za dostarczone emocje, za refleksje i za rozpoznawalność wysłuchanego utworu. 
Podobała mi się Amerykanka Avery Gagliano, grała balladę g- moll op. 23, utwór, który znałam i który mi się podoba. Zaraz po niej tę samą balladę zagrał Hiszpan Martin Garcia Garcia. Jego wykonanie bardziej mi się podobało. Grał z wielką ekspresją, a krople potu obficie spływały mu z czoła. Gościu ma podobno bardzo zróżnicowany repertuar, nie tylko chopinowski, jest laureatem licznych konkursów. Wygrał w Konkursie Pianistycznym w Cleveland, gdzie grał utwory Prokofiewa, Rachmaninowa, Szuberta, Liszta, Szostakowicza, Beethovena.

W ostatnim dniu przesłuchań wystąpił Mikołaj Khozyainov - Rosjanin, w 2010 roku uczestniczył w konkursie. Zwróciłam uwagę na znaną mi balladę f-moll op. 52. Początek w trochę flegmatycznym tempie, grał lekko, jakby od niechcenia, bez ekspresji. Końcówka trochę lepsza, ale zapamiętam ten utwór, bo tak mi się skojarzyło, jako kołysankę i to niekoniecznie dla dzieci, również dla osób, które cierpią na bezsenność. To oczywiście nie oznacza, że mi się nie podoba. Podoba mi się.
26-letnia Japonka Aimi Kobayashi kazała na siebie czekać, gdy ją zapowiadano, ona w kuluarach do ostatniej chwili, chyba z nerwów coś jadła i popijała wodą. Przed fortepianem usiadła z cukierkiem w buzi, po chwili opuściła salę, w kuluarach znowu sięgnęła po wodę. Mimo zamieszania ze stołkiem ładnie zagrała. Nie mnie oceniać fachowość, ale Aimi chyba zostanie faworytką do II etapu Konkursu.

Wspomniałam już, że Chopin, konkurs chopinowski kojarzy mi się z Jaśkiem Niemczykiem, głównie z tego powodu, bo przywołuje wspomnienia mojego kochanego dziadka Juliana. 
Jasiek, kiedy był organistą w Kuryłówce często bywał u mojego dziadka. Przesiadywali w ogrodzie na ławeczce pod orzechem i przy piwie godzinami rozprawiali. O czym? Tego nie wiem. 

Dziadek Julian bardzo kochał dzieci, wszystkie dzieci, także te mieszkające w okolicy, i z wzajemnością, bo dzieciaki we wsi uwielbiały Go. Na starość często przesiadywał na ławce pod orzechem, przylatywały do niego dzieciaki, a on ich zabawiał i rozbawiał. Częstował ich cukierkami, czasem poszturchiwał laską, a one rozkosznie latały wokół niego.

***
EDIT:
I etap przesłuchań XVIII Konkursu Chopinowskiego zakończył się 7 października 2021. Do II etapu, który potrwa od 9 do 12 października zakwalifikowało się 45 uczestników reprezentujących 14 krajów, m.in. 9 z Polski, 8 z Japonii, 7 z Chin, 5 z Włoch. Wśród nich m. in. jest Amerykanka Avery Gagliano, Hiszpan Martin Garcia Garcia, Mikołaj Khozyainov - Rosjanin, Japonka Aimi Kobayashi.
Pianiści staną przed wyzwaniem zagrania 30-40 minutowego recitalu, obowiązkowo uwzględniającego w programie m.in. wybrany walc i polonez.
***
EDIT:
9 października 2021
O północy włączyłam Youtube, by nacieszyć ucho muzyką Chopina. Przesłuchałam klika utworów niektórych wykonawców zakwalifikowanych do II etapu Konkursu. W dzień nie miałam okazji ponieważ zajęłam się jesiennymi pracami na działce. 

17 października 2021
Od kilku dni systematycznie słucham i oglądam, oglądam i słucham i coraz bardziej jestem oczarowana zarówno muzyką Chopina, jak i wykonawcami. Podziwiam ich talent. Słucham także w trakcie gotowania czy czytania książki. Nie zazdroszczę, bo jestem świadoma mojego beztalencia muzycznego. Łapię się na tym, że w trakcie obserwowania wirtuozerskich wyczynów palców na klawiaturze, sama próbuję palcami wystukiwać na blacie stołu takty, co mnie jeszcze bardziej bawi i rozśmiesza. Dobrze, że nikt tego nie widzi, pewnie powiedziałby, że mam coś z głową. 
Eva Gevorgyan (Rosja Armenia) - walc A-moll op. 34 nr 2, znany, popularny, ładne wykonanie.
Aimi Kobayashi - pięknie zagrała, zdecydowana faworytka do nagrody.
Urzekł mnie Hyato Sumino z Japonii (15 października).
Od kilku dni jestem w Krakowie, nie mam możliwości śledzenia nagrań uczestników, ale nocą nadrabiam zaległości. Rozpoznaję poloneza As-dur lub A flat major op. 53. "Romantyczność", czyli "Kocham Świat" - śpiewała przed laty Joanna Rawik. Nie pamiętam dokładnie całego tekstu, ale często zdarzało mi się, nucić pod nosem fragmenty tej popularnej niegdyś piosenki, właśnie dzięki wykonaniu Joanny:
Romantycznie to pojmować tylko tak
Jak pojmuje niebo ptak drzewa wiatr
Romantycznie znaczy kocham ty i ja
Znaczy Chopin wielki gra
Pocałunki bicie serca i akordy
Kocham świat
Za zasłoną szarych dni
Choć nie zawsze umiem żyć (...)
Kocham świat
Fryderyku powiedz sam
Ile szczęścia można znaleźć
Albo wcale
Żadnych pragnień żadnych marzeń
Co się spełnią (...).

***
I znowu Aimi Kobayashi zachwyciła mnie. Tym razem w III etapie zagrała mazurki i preludia, m. in. Preludium C-dur op. 28. Super! Preludium A-dur op. 28 nr 7.
Eva Gevorgyan 17 X. 2021 - Sonata fortepianowa b-moll op. 35 - Marsz żałobny. Kojarzy mi się z Maciejem Zembatym - poetą, satyrykiem, autorem piosenki „Ostatnia posługa”, śpiewanej na melodię marsza żałobnego Chopina.
***
18 października 2021
12 osób zakwalifikowało się do finału (do II etapu 45 osób, do III etapu 45 osób). W rankingu nie znalazł się Hao Rao z Chin (bardzo mi go szkoda). Finał potrwa 3 dni, po 4 koncerty dziennie.
19 października 2021
Od godz. 18:00 oglądam finał Konkursu, to V etap eliminacji. Z udziałem Orkiestry Filharmonii w Warszawie pod batutą Andrzeja Boreyki. W jury zasiada m. in. Piotr Paleczny, Janusz Olejniczak. 
Finaliści mają do zagrania koncert fortepianowy e-moll op. 11 lub f-moll op. 21. Obydwa koncerty powstały w okresie pierwszej miłości Fryderyka do Konstancji Gładkowskiej. Konstancja była jego młodzieńczą muzą. 

Zachwycił mnie letni JJ Jun Li Bui Kanadyjczyk, zagrał pierwszy wspomniany koncert. Utwór znany.

Alexander Gadijew, Włochy, Słowenia wybrał drugi, koncert f-moll.
Najbardziej zachwycił, wręcz porwał mnie i wzbudził entuzjazm Hiszpan Martin Garcia Garcia, który wybrał na finał koncert f-moll, dla mnie utwór mniej znany, ale podobno trudniejszy. 

W drugim dniu finału Aimi Kobayashi zagrała tak na moich emocjach, że dosłownie miałam ciary, dreszcze i łzy w oczach. To ta Japonka, która w trakcie gry dotykała dyskretnie zawieszoną na łańcuszku złotą nutkę z perłą. Zapewne jej talizman.
Koreańczy Hyuk Lee podziękował po polsku. 

Pięknie, po mistrzowsku zagrał Bruce Xiaoyu Liu. Podobno on jedyny nie chciał prób z Orkiestrą, uzgodnił jednie małe fragmenty, liczył na spontan. Tak wypowiadał się dyrygent Andrzej Boreyko. Zagrał koncert f-moll. 

Po trzydniowych przesłuchaniach wyniki miały być późnym wieczorem. Czekałam. Ogłoszono je o 2:00 w nocy. Wybór był trudny ze względu na wysoki poziom pianistów. Czekałam cierpliwie i z wypiekami na twarzy. Kto wygra, kogo jury doceni, a kogo pominie? Ja stawiałam na Garcie, ale nie byłabym rozczarowana, gdyby wygrała Aimi Kobayashi czy Bruce Liu, który kojarzył mi się z Brucem Lee, karateką. 
Warto było czekać. 
Jury przyznało 8 nagród.
VI miejsce JJ Lee Kanada
V miejsce Leonora Armellini z Włoch (nie śledziłam je w poprzednich etapach)
IV miejsce - Aimi Kobayashi i Polak Jakub Kuszlik
III miejsce - mój faworyt Martin Garcia Garcia, który dodatkowo został uhonorowany nagrodą specjalną za najlepsze wykonanie koncertu fortepianowego f-moll. Ucieszyłam się.
II miejsce Alexander Gadijew + nagroda za sonatę i ex aequo Kyohei Sorita.
I miejsce - Bruce Xiaoyu Liu. W ogóle nie jestem rozczarowana werdyktem jury. Pięknie grał i pięknie zagrał na emocjach nie tylko jury, ale chyba wszystkich melomanów. 

Nie wśród tych 8 zwycięzców Evy Georgyan.
Ceremonia wręczenia nagród i koncert laureatów XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina odbędą się w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie. 
Wielkie wrażenie zrobił na mnie Andrzej Boreyko. Słuchałam wywiadu tuż po koncercie laureatów. Mówił z lekko wschodnim akcentem o pianistach, o konkursie, o jego karierze. Okazuje się, że jego ojciec był Polakiem urodzonym w Wilnie, matka Rosjanka, a on urodził się w Leningradzie. Przodkowie rodziny Borejko pochodzą z Wołynia, przenieśli się do Wilna, gdzie urodził się ojciec Andrzeja. Kiedy Litwa została przyłączona do Związku Radzieckiego rodzina uciekła do Polski i osiedliła się w Poznaniu. (zobacz więcej >> https://culture.pl/pl/artykul/nigdy-nie-marzylem-o-karierze-dyrygenta-wywiad )
 

wtorek, 20 lipca 2021

Człowiek na Księżycu 20.07.1969. Bezos w kosmosie 20.07.2021

Chętnie oglądamy stare zdjęcia, wracamy do wspomnień.
Dzisiaj to ja wróciłam do wydarzeń sprzed 52 lat. Dokładnie do 20 lipca 1969 roku, kiedy to człowiek stanął po raz pierwszy na innym ciele niebieskim niż Ziemia. Sięgnęłam po pamiętniki, w jednym z nich odnalazłam zapis:
"Była transmisja z lotu na Księżyc. I oto Ludzie 4.07.1969 r. wylądowali na Księżycu".
 
Pamiętam doskonale tę chwilę. Byłam wówczas na kolonii letniej w Przedmieściu Dubieckim, kolonii organizowanej przez Wytwórnię Tytoniu i Zakłady Mięsne w Nisku. Mieliśmy w tym dniu zaplanowaną zabawę wieczorową porą, ale jak zapisałam w pamiętniku zabawa się nie odbyła, bo adapter się zepsuł. Większość dzieci poszła spać, a niektórzy zasiedli przed telewizorem, nota bene czarnobiałym i oglądaliśmy transmisję z lotu.
To był mój pierwszy pamiętnikowy zeszyt. Niewiele ciekawych myśli w nim zapisałam, ale ten zapis był wyjątkowo ważny.
Wszystko się zgadza oprócz daty błędnie zapisanej. Dlaczego?

Dokładnie 20 lipca 1969 lądownik Apollo 11 z astronautami Neilem Armstrongiem i Buzzem Aldrinem wylądował na Księżycu.
(Wg czasu UTC było to 21 lipca 1969 roku, dokładnie o godzinie 2:56 czasu Greenwich).
Armstrong był amerykańskim pilotem i astronautą, dowódcą misji kosmicznej Apollo 11. Wówczas wypowiedział słynne słowa -
„To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”.

Dzisiaj, dokładnie 52 lata od wylądowaniu człowieka na Księżycu miałam okazję oglądnąć transmisję komercyjnego lotu Jeffa Bezosa w kosmos, rakietą New Shepard. Razem z nim przekroczyli umowną granicę między atmosferą, a przestrzenią kosmiczną znajdującą się 100 km nad Ziemią jego brat Mark, 82-letnia Amerykanka Wallace "Wally" Funk oraz 18-letni student fizyki Oliver Daemen, syn właściciela holenderskiej firmy inwestycyjnej.
"Budujemy drogę, by mogły z niej korzystać nasze dzieci" - powiedział Bezos najbogatszy człowiek świata.

Zastanawiam się, czy holenderski biznesmen, który zafundował swojemu 18-letniemu synowi Oliverowi Daemenowi jedenastominutowy lot w kosmos jest człowiekiem odpowiedzialnym i godnym podziwu. Czy Joes Daemen chciał spełnić marzenia syna, czy jak to często bywa własne, niespełnione, a może jedynie chciał, by jego syn zapisał się na kartach historii, jako najmłodszy uczestnik lotu kosmicznego.
Czy ja zafundowałabym mojemu dziecku taki lot w kosmos? Pytanie retoryczne. Nie mam takiej kasy. Nawet, gdybym miała ...

sobota, 29 maja 2021

Gottland - Mariusz Szczygieł

Znakomita książka Mariusza Szczygła nagrodzona licznymi nagrodami m. in. Nagrodą Nike 2007, przetłumaczona na wiele języków. Książka doczekała się adaptacji teatralnych. 

Opisując sylwetki znanych osób przybliża nam mentalność ludzi, historię Czechosłowacji / Czech, w XIX w., czasach Wielkiej Wojny, międzywojennych, II wojny światowej oraz komunistycznych

 
Z przyjemnością zapoznałam się z karierą Tomasza Bata. Autor przybliża nie tylko historię założycielskiego rodu potężnej firmy obuwniczej, ale, co mnie szczególnie zainteresowało genealogię rodziny Batów. 

Założycielem słynnej firmy obuwniczej był Tomasz, jeden z dwanaściorga dzieci biednego szewca ze Zlina - Antoniego Baty. Ojciec Antoni był dwukrotnie żonaty, na dodatek z wdowami z dziećmi. W moich odkryciach genealogicznych poznałam wiele takich przypadków, gdzie wdowiec z dziećmi żeni się z wdową też posiadającą dzieci, a po ślubie też mają wspólne dzieci. Moja mama, gdy przekazywała mi informacje o takich rodzinach na wstępie dodawała - moje, twoje, nasze - a potem dopiero w szczegółach wyjaśniała skomplikowane relacje rodzinne. 

Tomasz Bata urodził się w Zlinie na Morawach w 1876 roku, był dzieckiem z pierwszego małżeństwa, miał jeszcze siostrę Annę i brata Antonina. Jako bystry obserwator światowego biznesu potrafił swoje umiejętności, pracowitość, zaangażowanie i spryt przekuć w ogromny sukces.

W moim rodzinnym mieście również istniał obuwniczy sklep Bata, funkcjonował już w 1945 roku, jako Spółka z siedzibą w Krakowie przy ul. Floriańskiej 28. Był sklepem detalicznym nr 76 Centrali Zbytu Przemysłu Skórzanego w Rzeszowie.

Pamiętam, jak towarzyszyłam mamie w zakupach. Mama dobrze znała się z pracującą tam Panią Stasią Kozak. W sklepie nie brakowało klientek, a że Leżajsk był małym miasteczkiem i wszyscy się w mieście znali, takie zakupy trwały i trwały .... Nie trzeba było przesiadywać w kawiarniach, zakupy w sklepie były doskonałym miejscem na plotkowanie o problemach społecznych i rodzinnych.

Autor opisuje m. in. losy aktorki Lídii Baarovej – kochanki Josepha Goebbelsa. Ale o czym i o kim jeszcze opowiada Mariusz Szczygieł trzeba przeczytać. Koniecznie!

Linki:


sobota, 22 maja 2021

Pejzaż i portret. Malarstwo z Muzeum Sztuki w Odessie

Sztuka ma być tworzeniem rzeczywistości, a nie jej odwzorowaniem czy naśladownictwem - uważał jeden z najwybitniejszych pisarzy rosyjskich Vladimir Nabokov. Raziła go wszelka - jak to określał - ilustracyjność i nastrojowość.

Teleportowałam się dzisiaj do Odessy, do Odeskiego Muzeum Sztuki, które posiada jedną z największych na Ukrainie kolekcji rosyjskich i ukraińskich dzieł sztuki. Muzeum znajduje się w jednym z najokazalszych XIX wiecznych budynków Odessy - pałacu Olgi Naryszkiny z domu Potockiej. 
A tak przy okazji, w Odessie jest chyba jedyny pomnik „widza” na świecie.
 
Spośród obrazów przedstawionych w książce z 2003 roku szczególnie urzekła mnie "Dziewczynka w błękitnej pelerynie" K. Kostandiego.
oraz "Księżycowa noc na morzu" malarza Iwana Ajwazowskiego, o którym w katalogu wystawy Paweł Huelle pisze: "Zważywszy na portowy charakter Odessy - zapewne najbardziej reprezentatywnym malarzem kolekcji jest Iwan Ajwazowski, mistrz romantycznego nastroju, dla którego inspiracją był ciągle zmieniający się morski pejzaż i który tematowi morskiemu nadał zupełnie nowy wymiar, w miejsce rodzajowości wprowadzając wizyjność, anegdotę zastępując poezją żywiołu".

Linki:

Odeskie Muzeum Sztuki - Instagram

http://www.sztuka.net/palio/html.run?_Instance=sztuka&_PageID=850&_cms=newser&newsId=300&callingPageId=851&_CheckSum=2056139122

wtorek, 4 maja 2021

Poczet Cesarzy Rzymskich - Aleksander Krawczuk

Jestem w trakcie czytania pierwszego tomu historycznej książki Aleksandra Krawczuka "Poczet Cesarzy Rzymskich - Pryncypat". Książka wydana w 1986 obejmująca okres pryncypatu, drugi tom wydany w 1991 roku - obejmuje dominat. W roku 2001 pojawiło się jednotomowe wydanie tej książki, które zawiera również Kalendarium Cesarstwa Rzymskiego; wznowione w 2011 roku.
Pryncypat to forma rządów w okresie Cesarstwa Rzymskiego wprowadzona po 27 roku p.n.e. przez Oktawiana Augusta. Władza skupiona była w rękach jednostki przy zachowaniu pozorów instytucji republikańskich. Dominat to forma rządów absolutnej władzy cesarza.
Poczet cesarzy Pryncypatu to galeria biografii 30 cesarzy począwszy od Gajusza Juliusza Cezara, Augusta, Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza, Nerona i innych.
 
To co mnie już na wstępie zaciekawiło to etymologia nazwiska, wyjaśnienie, które pozwoliło mi zrozumieć dlaczego rody nazywano Juliusze czy Klaudiusze, dlaczego kolejne dzieci nosiły te same imiona etc. 
Większość nazwisk w ówczesnym Rzymie miało budowę trójczłonową. 
I tak: Gajusz Juliusz Cezar - Gajusz to imię, Juliusz to nazwisko rodowe, cezar to przydomek rodziny.
Z pokolenia na pokolenie nadawano to samo imię. Ojciec, dziad i pradziad Cezara nosili imię Gajusz. Rzymianki imion w ogóle nie miały. Dziewczęta po prostu nosiły tylko nazwisko rodowe ojca, Jeśli były dwie, odróżniano je jako Maior - Starsza, Minor - Młodsza. Tak więc córka Juliusza Cezara zwała się Julia, córki Marka Antoniusza zwały się Antonia Starsza, Antonia Młodsza. Córka Gajusza Oktawiusza to Oktawia. Córka Atiusza Balbusa to Atia.
Człon trzeci, przydomek nadawano określając jakąś cechę osoby, która potem był dziedziczona. Przydomek cezar - caesaries określał gęste włosy, czuprynę.

wtorek, 20 kwietnia 2021

Kochanki i królowe. Władza kobiet - Benedetta Craveri

Benedetta Craveri w książce "Kochanki i królowe. Władza kobiet" kreśli portrety królewskich małżonek, faworyt i kochanek, które miały wpływ na politykę. Bohaterkami są m. in. Katarzyna Medycejska, Maria Teresa Austriaczka (królowa Francji, pierwsza żona króla Ludwika XIV), markiza de Pompadour, Maria Leszczyńska i Maria Antonina. Piękne i ambitne kobiety, jedne przebiegłe i niebezpieczne, inne wierne i cnotliwe, pozostając w cieniu, często sprawiają realną władzę, wpływają na losy świata. Bibliografia wzbogacona o cytaty z fragmentów listów i pamiętników. 
 
Lubię książki biograficzne, a ta opowiedziana z perspektywy królewskiej alkowy, jak i salonów Wersalu pozwala mi przybliżyć historię, francuski dwór i koligacje europejskich monarchów w dobie renesansu, baroku i oświecenia. 

Maria Antonina - austriacka arcyksiężniczka, królowa Francji. W czasie rewolucji francuskiej Maria Antonina została ścięta na gilotynie 16 października 1793 roku. Była piętnastym dzieckiem i zarazem jedenastą (ostatnią) córką cesarza Franciszka I Lotaryńskiego i królowej Marii Teresy Habsburg. Tak w ogóle Franciszek I i Maria Teresa mieli 16 dzieci. Cesarzowa Maria Teresa zażądała, aby wszystkim jej pierworodnym wnuczkom nadawać imiona na jej cześć i ostatecznie pod koniec XVIII wieku, w różnych krajach europejskich było sześć księżniczek o imieniu Maria Teresa. 

Książka z serii "Wielkie biografie" wydana przez Wydawnictwo PWN.

środa, 7 kwietnia 2021

Kochałam Tyberiusza - Elisabeth Dored

To jedna z tych książek przeczytanych w latach młodości, które zapamiętałam na tyle mocno, by po latach sięgnąć ponownie, przypomnieć, przyswoić wiedzę o starożytnej historii, porównać wrażenia. Uwielbiam książki, które ułatwiają mi poczuć atmosferę, w tym przypadku starożytnych czasów, poznać biografie znanych ludzi, fakty historyczne, koligacje wielkich rodów. Akcja powieści rozgrywa się w I wieku pne, w Rzymie.

 
Z zainteresowaniem skupiłam się na drzewie genealogicznym cesarskiego rodu Juliuszów. Drzewie skomplikowanym, niczym z kultowego filmu Załuskiego "Kogel-mogel", w którym babcia Piotrusia - Wolańska tłumaczyła Kasi Solskiej "Otóż stryjeczny wuj szwagra mego drugiego męża posiadał majątek ziemski w wsi Grabowo, nie żaden krwiopijca, niesłychanie przystojny ...".
Elisabeth Dored w fabułę wplotła uniwersalne wartości takie jak zmierzanie się ze zdradą, intrygami, pożądaniem, namiętnością, miłością, walką o władzę.

Kochanką Juliusza Cezara była królowa Egiptu Kleopatra, a ich syn Cezarion był ostatnim faraonem Egiptu. Juliusz Cezar został zamordowany w idy marcowe, święto rzymskiego boga wojny - Marsa. W testamencie adoptował syna swojej siostrzenicy o imieniu Atia -  Gajusza Oktawiusza, późniejszego Oktawiana Augusta, wyznaczając go na swego spadkobiercę. Atia oprócz Oktawiana Augusta miała córkę Oktawię, której drugi mąż Marek Antoniusz zawarł związek małżeński z tą samą Kleopatrą, która Juliuszowi Cezarowi urodziła syna Cezariona.
Gdy Oktawian August zdobył Aleksandrię kazał zabić Cezariona, wyznaczył nagrodę za przyniesienie głowy Cezariona, gdyż był rywalem do tronu.
Główną bohaterką jest Julia córka pierwszego rzymskiego cesarza Oktawiana Augusta. Jej matka Skrybonia była drugą żoną Oktawiana Augusta.

Skomplikowane są relacje Julii z tytułowym bohaterem książki Tyberiuszem, przybranym synem i pasierbem Oktawiana Augusta, synem Liwii Druzylli z jej pierwszego małżeństwa. Tyberiusz był więc przyrodnim bratem, rówieśnikiem Julii, wielką miłością od czasów wspólnych dziecięcych zabaw. Julia cierpi z powodu niezręcznej relacji między nią a Tyberiuszem. Dla Tyberiusza Julia była też teściową (Tyberiusz ożenił się z córką Marka Agrypy drugiego męża Julii, a Marek Agrypa był w wieku ojca i przyjacielem z dzieciństwa ojca), drugą żoną i ... ech, nie da się tego opisać. To trzeba przeczytać, a czyta się doskonale.
Julia miała trzech mężów. Jej refleksje nad swoim życiem były bardzo rozbieżne, w zależności od nastroju i okresu życia. Tęskniła za Tyberiuszem, narzekała na życie z Markiem Agrypą, z upływem lat uprzytomniała sobie, że w kochających ramionach Agrypy czuła się bezpiecznie, ich współżycie było pełne, bogate i harmonijne, a po jego śmierci, gdy została sama uświadomiła sobie, że nikt nie zrozumie ani nie oceni tysięcy drobnych więzów współżycia dopóki się nie zerwą, że dopiero po utracie bliskiej osoby dostrzega się ogrom poniesionej straty. Broniła się przed kolejnym małżeństwem, kiedy ojciec zmusił ją do poślubienia Tyberiusza, tego, którego kochała od najwcześniejszych lat. Ojciec tłumaczył to troską o jej rozpaczliwą samotność, w rzeczywistości zrobił to ze względów czysto egoistycznych, bo potrzebny był mu wódz rzymski, następca po Agrypie. Tak więc, kiedy już minął czas żałoby po Marku Agrypie Julia poślubiła Tyberiusza. Ich małżeństwo było toksyczne. Kłótnie, nieporozumienia, namiętna miłość i furiackie zachowania kończyły się wyznaniem:
- Furie zazdrości chłaszczą mnie ..., myśl, że kochałeś inną odbiera mi rozum - mówiła Julia
- Nigdy innej nie kochałem - wyznawał Tyberiusz.

Tyberiusz był drugim rzymskim cesarzem. 

Julia była babką trzeciego rzymskiego cesarza Kaliguli i cesarzowej Agrypiny, babką cesarza Klaudiusza, prababką piątego rzymskiego cesarza Nerona.

Matka Julii Skrybonia przez swoją najmłodszą córkę była teściową cesarza Tyberiusza, prababką trzeciego rzymskiego cesarza Kaliguli i cesarzowej Agrypiny Młodszej oraz praprababką piątego rzymskiego cesarza Nerona.



sobota, 3 kwietnia 2021

Wielkanoc 2021 w dobie pandemii koronawirusa

 Radości, spokoju i nadziei z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę. Oby upłynęły w spokoju w tym trudnym czasie szalejącej pandemii koronawirusa. 

 
To już drugie Święta Wielkanocne pod znakiem pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, pandemii ogłoszonej przez WHO w dniu 11 marca 2020. W tym dniu pojawiła się informacja o wykryciu I przypadku COVID-19 w Leżajsku, był to I przypadek na Podkarpaciu, a 25. przypadek w Polsce. 12 marca 2020 rząd ogłosił stan epidemii w Polsce. Zamknięto szkoły. 
W zeszłym roku Święta wypadły 12-13 kwietnia. Zanotowano wówczas 6.674 zakażeń w Polsce, a 1.8 mln zakażeń i 128 tys. zgonów na Świecie.
Dzisiaj III fala pandemii i ogółem 2.438.542 zakażeń w Polsce, a prawie 23 tys. zakażeń w dniu 4 kwietnia w Wielką Niedzielę
Tak jak w zeszłym, tak i w tym roku zasiadłam samotnie przy wielkanocnym stole. 
 
W tym roku przynajmniej postawiłam na stole koszyk z potrawami poświęconymi w leżajskiej bazylice, w zeszłym roku nie byłam ze święconką w kościele.  Obowiązywały obostrzenia, a jako głowa domu miałam przyzwolenie hierarchów kościelnych, by uznać potrawy godne świątecznego wielkanocnego śniadania. 
Rano zastawiłam stół potrawami. Upiekłam wielkanocną babkę symbolizującą osłodę życia po długim okresie postu, moja babka miała mi osłodzić życie w czasie pandemicznych Świąt Wielkiej Nocy. I siedziałam sobie. Siedziałam i rozmyślałam.

sobota, 27 marca 2021

Dzieje dawnych Turków - Lew Gumilow

Sam tytuł „Dzieje dawnych Turków” skusił mnie do skorzystania z okazji zakupu książki, używanej, za przysłowiowe grosze. Chciałam poznać historię narodu, z którego być może sięgają korzenie rodu Ordyczyńskich. 
Wyraz orda, horda, oznaczający w języku polski ‘plemię, szczep Tatarów; tatarskie wojsko, hufce’ pochodzi od tureckiego ordu ’obóz’ - wyjaśniła mi przed laty pani Prof. dr hab. Aleksandra Cieślikowa z Zakładu Onomastyki w Krakowie, kiedy poprosiłam ją o etymologię nazwiska Ordyczyński.

Orda - stosowane w Polsce określenie oznaczało koczownicze wojska Tatarów krymskich najeżdżających ziemie litewskie, ruskie, polskie i rosyjskie w XV-XVIII wieku. 
Określenie złota orda oznaczało złoty paradny namiot władcy, a państwo było nazywane Ułusem - ludem koczowników tureckich, mongolskich (np. Ułus Dżocziego syna Czyngis-chana).
Wielka Orda założona była przez Czyngis-chana.
Książka Lwa Gumilowa, wybitnego historyka, etnografa, etnologa i orientalisty radzieckiego, stanowi próbę rekonstrukcji dziejów dawnych ludów tureckich, którzy na przestrzeni wieków stworzyli imperium tureckie w Azji Środkowej, prowadziły wojny z innymi ówczesnymi imperiami: Chinami, Persją, czy kalifatem muzułmańskim.

„Dzieje dawnych Turków” 
podzielone są na dwie części, opisujące odpowiednio pierwszy i drugi kaganat Turkutów. Kaganat oznacza właśnie imperium, a Turkuci to ludy tureckie - Turcy. 
Autor próbuje rekonstruować system społeczny kaganatu, przedstawia jego kulturę oraz religię, przytacza legendy.

Imperium Osmańskie powstało pod koniec XIII wieku, Osmanowie nigdy nie nazywali swojego kraju Turcją. Nazwa Turcja została utworzona w XII w. przez krzyżowców. Mianem “Turków" objęte zostały liczne ludy, które nigdy nie wchodziły w skład Wielkiego Kaganatu VI—VII wieku.

Książka trudna, dedykowana bardziej dla naukowców, historyków, niż dla przeciętnego czytelnika interesującego się historią i kulturą Turcji, słynnymi podbojami ludów Imperium Osmańskiego, koczowniczymi ludami Tatarów czy podbojami Czyngis-chana (Temudżina) założyciela imperium mongolskiego. 

Seria wydawnicza CERAM "Rodowody cywilizacji", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972

sobota, 20 marca 2021

Edukacja zdalna - plusy dodatnie, plusy ujemne

Pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, który w tym roku wypadł w dniu 21 marca, tradycyjnie od wielu lat jest jednocześnie Dniem Wagarowicza, czyli samowolnym oddaleniem się ze szkoły, ucieczki z lekcji bez konsekwencji. No, nie, za moich czasów takie nieformalne urywanie się z lekcji było karane. Pamiętacie takie wagary i konsekwencje?

Wyobrażacie sobie wałęsowanie braci szkolnej w sytuacji, gdy obowiązuje lockdown z powodu pandemii koronawirusa, a na dodatek nauka prowadzona jest zdalnie? Pomysł bezsensowny. Dzieci mają przechlapane w tym roku.

Pandemia wymusiła przemodelowanie sposobu funkcjonowania szkół. Nauczyciele w ekspresowym tempie zostali zmuszeni do takiej formy edukacji swoich uczniów w zakresie posługiwania się technologią cyfrową. Dla starszych pedagogów to wcale nie było takie łatwe. 

 

Edukacja zdalna ma swoje plusy i minusy. Najbardziej doświadczają uczniowie. Brakuje im relacji między sobą, kłótni, solidarności, współodczuwania, dzielenia się porażkami, radościami, emocjami. Kontakt przez ekran tego im nie da.

To są normalne doświadczenia wewnątrz grupy rówieśniczej wpływające na poczucie wspólnoty i przynależności.

Brakuje im także relacji między nauczycielami. Brakuje żartowania i dowcipkowania z nauczycieli, wyłapywania ich potknięć. Po latach tworzone są i z radością wspominane anegdoty o nauczycielach.

Chylę czoła przed nauczycielami i rodzicami jednocześnie. Trudno pogodzić zdalne nauczanie przy jednoczesnym odizolowaniu własnych dzieci siedzących w tym czasie w drugim pokoju, z nakazami i zakazami typu - siedź cicho i nie przeszkadzaj, oglądaj bajkę itp.

czwartek, 18 marca 2021

Karol Bunsch - Przełom

Z cyklu Powieści Piastowskie tom "Przełom" to kontynuacja wydarzeń opisywanych w dwóch poprzednich powieściach pt. "Wawelskie wzgórze" i "Wywołańcy", Karol Bunsch opisuje ostatnie lata panowania Władysława Łokietka aż do bitwy pod Płowcami. Powieść z 1964 roku.Tłem powieści są wyprawy zakonu krzyżackiego przeciw Żmudzi i Litwie oraz wojna Łokietka z Brandenburgią i zakonem, w tym bitwa pod Płowcami. Ostatnia część trylogii opowiada o przełomie, jaki dokonał się wówczas w świadomości Polaków, niepokonani Krzyżacy okazują się nie być niezwyciężeni. Dla bohaterów trylogii to również przełom, który nie zawsze oznacza zmianę na lepsze. Powieść historyczna, przybliża też postać Kazimierza Wielkiego, jako syna wielkiego wojownika o kompletnie odmiennym spojrzeniu na sprawy państwowe.


niedziela, 14 marca 2021

Moje życie w czasie pandemii koronawirusa

Wstaję rano, o ile pobudkę o godzinie dziesiątej, czy jedenastej mogę rankiem nazwać. Jeśli Słońce wdziera się do pokoju, zasiadam w fotelu na balkonie. Przepijam myśli kawą i herbatą. W dużej mierze przyroda odpowiedzialna jest za to co nam świta w głowie i co nam w duszy gra.
 

Patrzę w niebo, liczę chmury, słucham śpiewu ptaków, uśmiecham się. Sięgam po książkę, czytam z przerwami, bo myśli odbiegają od fabuły.

Ile jeszcze jeszcze takich samotnych poranków tu spędzę, uwięziona lockdownem?

Ile jeszcze ... , ile jeszcze ... . Kolejnych takich uluśjeszcze zadaję sobie codziennie.

Pesymistycznie ... tak sobie rozmyślam .. ile osób zaoferowało mi pomoc, gdy samotnie, w czterech ścianach leżałam ze złamaną nogą, albo, gdy dźwigałam ciężkie siaty pokonując schodek po schodku podpierając się dwoma kulami. Bilans jest smutny.

Optymistycznie, powinnam się cieszyć, że nie dołączyłam do statystyk osób zakażonych, do ofiar Covid-19. Kilka dni temu zmarła moja znajoma, genealożka, lat 38. Mąż i dzieci pokonały chorobę, Małgosia nie miała szczęścia. 

sobota, 6 marca 2021

Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakow

Powieść Bułhakowa trudna do czytania, powiedziałabym, ze względu na bohaterów, ich role i symbolikę trochę dziwaczna, powieść śmieszna zarazem, i oczywiście bardzo interesująca literacko. Posiada wiele wątków od realistycznych po fantastykę i magię, wątki kryminalne, zagadnienia psychologiczne, filozoficzne, moralizatorskie i moralne oraz biblijne. 
Interesujący jest  wątek nawiązujący do Ewangelii, historia prokuratora Poncjusza Piłata, który skazał Jezusa Chrystusa na ukrzyżowanie. W "Mistrzu i Małgorzacie" Piłata, który skazuje 
Jeszuę Ha-Nocri (przypominającego Jezusa), targają wyrzuty sumienia. Ten wątek biblijny jest metaforą dobra i zła, tchórzostwa i odwagi, rozterki dot. dokonywania wyboru - czy podejmować decyzje zgodnie z własnym sumieniem czy ulec presji innych, tylko po to, żeby się komuś przypodobać. To historia o ułomnościach, cierpieniu, przebaczaniu.
Bułhakow wymyślił ciekawy sposób na pokazanie ułomności ludzi żyjących w tym totalitarnym świecie propagandy radzieckiej. W groteskowy sposób zdemaskował absurdy systemu, pazerność ludzi, oportunizm, tchórzostwo, donosicielstwo. W takim świecie przyszło mu żyć, nie godził się z tym, nie mógł przejść obojętnie.

Woland mistrz czarnej magii o diabelskich mocach wykorzystuje ludzkie grzechy, słabości i ułomności. To ten cudzoziemiec z oczami o dwóch różnych tęczówkach (jedno oko czarne, drugie zielone), który na początku powieści przybywa do Moskwy i pojawia się na Patriarszych Prudach opowiada o sądzie nad Jeszuą. Woland jest bohaterem, który mimo swojej szatańskiej mocy, nie tylko karze ludzi złych, ale też, co ciekawe nagradza dobrych, uczciwych, szlachetnych, czego przykładem jest tytułowa Małgorzata. 
Pomocnikami szatańskiego Wolanda jest jego świta z kotem Behemotem na czele.

Michaił Bułhakow studiował medycynę na Imperatorskim Kijowskim Uniwersytecie św. Włodzimierza. W 1916 roku ukończył studia i został zmobilizowany do wojska oraz skierowany do miejscowości Nikolskoje w guberni smoleńskiej. Prowadził tam z małżonką szpital, w którym przez rok przyjął ponad 15 000 pacjentów. Po demobilizacji wrócił do Kijowa i otworzył prywatną praktykę jako wenerolog. Był uzależniony od morfiny. Czyżby uzależnienie miało jakiś wpływ na jego literackie wywody?

poniedziałek, 15 lutego 2021

Olimpias, Parmenion, Aleksander - Karol Bunsch

Sięgnęłam jeszcze raz po trylogię antyczną Karola Bunscha o Aleksandrze Wielkim. Chciałam porównać wrażenia, jakie towarzyszyły mi przed laty i teraz, po 42 latach.

Tę trzytomową powieść kupiłam za niebagatelną wówczas sumę, wydałam bowiem więcej niż moje miesięczne studenckie stypendium. To nieprawda, że w tamtych czasach w sklepach były puste półki, a w księgarniach nie było książek. Zamiast uczyć się do egzaminów podczas sesji, z wielkim zainteresowaniem pochłaniałam wiedzę o starożytnym Macedończyku. Byłam pełna fascynacji i podziwu dla bohatera.
Aleksander Wielki syn króla Macedonii Filipa i Olimpias, uczeń Arystotelesa - 
był dla mnie rzeczywiście wielkim bohaterem, wybitnym strategiem, jednym z największych zdobywców w czasach starożytnej historii, który złamał potęgę Imperium Perskiego, walczył w Egipcie, Turcji, Indiach. Towarzyszył mu w trudnych chwilach w bitwach przez wiele lat narowisty rumak Bucefał (Bukefalos).
Hellada to kraj filozofów, poetów, sofistów, ludzi żądnych sławy, pomników i nieśmiertelności. 
Książka dla miłośników historii starożytnej opisuje bitwy i okrucieństwo, cierpienie, głód, rozpusta, intrygi, rywalizację i walkę o wpływy, o uznanie i względy. Emocje i tragizm. 
"Olimpias", "Parmenion" i "Aleksander"  to trzy tomy, w których bohaterem jest Aleksander Macedoński. Tytułowa "Olimpias" - czwarta żona Filipa, matka Aleksandra i "Parmenion" - dowódca armii macedońskiej w służbie Filipa i Aleksandra Macedońskiego są bohaterami drugoplanowymi.
"Olimpias" - pierwsza część trylogii zaczyna się tragedią w Efezie, kiedy to szewc Herostratos podpalił największą świętość ludów Hellady, siódmy cud świata, skarbiec kultury greckiej - Artemizjon - świątynię Artemidy, bogini łowów i porodów. Herostratos, który całe życie robił sandały i trzewiki dla wytwornych heter, robotników i niewolników, który w wolnych chwilach upajał się poezją zapragnął nieśmiertelnej sławy i postanowił sięgnąć gwiazd. Tej samej nocy, gdy w Efezie spłonęło Artemizjon, w Pelli stolicy Macedonii urodził się Aleksander Wielki. Był synem króla Filipa II i Olimpias.
Przedstawiony jest jako wybitnie uzdolniony młodzieniec, przejawiający talenty zarówno w walce jak i w myśleniu, posiadający zdolności przywódcze i niezwykłą zaciętość w dążeniu do celu. Bunsch uwypukla również konflikt rodziców – ojca Filipa II z matką Olimpias i jego wpływ na młodego Aleksandra. 
Filip i Olimpias mieli również córkę Kleopatrę. Poślubiła króla Epiru, który był jej wujem, a bratem matki Olimpias. W czasie jej ślubu został  zamordowany jej ojciec Filip. 
Pierwsza część kończy się śmiercią Filipa w 336 p.n.e., w starej stolicy Macedonii – Ajgaj, zamordowanego przez jego byłego kochanka Pauzaniasza. Filip oprócz wielu żon, miał również kochanki i kochanków.

Jednym z bohaterów powieści jest Parmenion, zasłużony wódz armii macedońskiej w służbie Filipa II i Aleksandra Macedońskiego. Najważniejszy dowódca, najwierniejszy i zaufany przyjaciel Aleksandra. Mimo, że wg mnie był jednym z najbardziej pozytywnych postaci, jego syn Filotas takie miał o nim wyobrażenie:
- Czy tylko najmita nie ma domu? Czy to był dom, w którym nigdy nie siedziałeś? Najlepiej z niego pamiętam te noce, które przepłakałem, gdy przyjechałeś na dzień lub dwa i znowu cię nie było i nie wiedziałem czy i kiedy wrócisz. Pięcioro dzieci matka ci urodziła, bo pewnie tyle razy z nią spałeś! Pono nie przyjechałeś nawet, by ją pochować, gdy zmarła. Nie po to nas wyrostkami oddałeś Leonidasowi, byśmy dom mieli i gospodarzyć się uczyli, jeno by nas do wojny zaprawiał, jak psy do łowów. Teraz chcesz się nami opiekować? Masz dom, czemuż w nim nie siedzisz?

Nie dane było Parmenianowi, tak jak sobie marzył, wrócić do domu, pożenić synów i przy wnukach spędzić spokojną starość po burzliwym i mozolnym życiu.
Najpierw dowiedział się, że jego syn Filotas z woli króla został ukamieniowany, zbity jak pies, za zuchwałość, za zatajenie planowanego spisku na Aleksandra, wkrótce i on sam został zgładzony bez sądu. Dla przykładu - jak rzekł Aleksander, oskarżony o zdradę, za udział w spisku, za przeciwstawianie się zamierzeniom króla. Podobnie, jak większość żołnierzy, po ośmiu latach wojennych trudów, nie chciał już brać udziału w dalszych podbojach świata, chciał wrócić do kraju.
Parmenion został zasztyletowany, a obciętą głowę odesłano Macedończykowi.

I tak kończy się II część trylogii.

Diogenes w swoich wywodach podczas rozmowy z Ateńczykami:
 - Uchwaliliście posąg dla Aleksandra za to, że spalił pałac królów perskich, a waszym bogom oddał to co im zrabował Mardonis. Dlaczego klęski zadane wam przez Persów są hańbą, a przez Macedończyka nie? Dlaczego Aleksander zasłużył na posąg za spalenie takiego pięknego pałacu, a biednego szewczynę, który spalił Artemizjon zatłuczono kijami i wbito na krzyż?
- Aleksander spalił pałac w odpłacie za spalenie naszych świątyń na Akropolu - mówili Diogenesowi, na co ten im odpowiedział:
- A Mardonis spalił je za to, że wyście spalili świątynię Kybele w Sardonis. Czy palenie świątyń jest rzeczą chwalebną?

Po ponownym przeczytaniu książki Karola Bunscha mszę przyznać, że chyba z wiekiem i doświadczeniem wyostrzyła mi się wrażliwość na okrucieństwo wojny, cierpienie ludzi i zwierząt. Barbarzyńskie podboje Aleksandra Wielkiego uznawanego powszechnie za wybitnego stratega, uznanego za jednego z największych zdobywców w historii ludzkości pochłonęły tysiące ludzi. W imię sławy i uznania samego siebie za nieśmiertelnego zostało zniszczonych wiele starożytnych zabytków. 

Cytaty:
Diogenes: "Mądrość jest zbytkiem, wynika z tego, że większość ludzi obchodzi się bez niej i nawet nie wiedzą, że są głupkami".
zobacz też:
Powrót na pustynię - Horia Stancu

wtorek, 9 lutego 2021

Powrót na pustynię - Horia Stancu

Wiele lat temu, kiedy przeczytałam trylogię antyczną "Olimpias", "Parmenion" i "Aleksander" Karola Bunscha o Aleksandrze Macedońskim, synu króla Macedonii Filipa i Olimpias, uczniu Arystotelesa - Aleksander Wielki był dla mnie rzeczywiście wielkim bohaterem, wybitnym strategiem, jednym z największych zdobywców w czasach starożytnej historii, który złamał potęgę Imperium Perskiego, walczył w Egipcie, Turcji, Indiach.
Jednak ostatnio, po przeczytaniu kolejnej powieści o Aleksandrze, tym razem autorstwa rumuńskiego pisarza 
Horii Stancu "Powrót na pustynię" zmieniłam zdanie o fenomenie wielkości tego, który równał się bogom.
Aleksander był w pełni przygotowań do najświetniejszej najkosztowniejszej i najdalszej z wypraw wojskowych jakie dotąd planował. I nagle zachorował. Jego osobisty lekarz wyznał, że zostało mu parę , może nawet tylko trzy dni życia.
- Nie jest mi dane, bym owładnął całym światem. Całego życia trzeba by na dokończenie dzieła. A ty mi dajesz tylko trzy!
- Mówią, że przed zejściem do bogów, którzy rządzą państwem podziemnym człowiekowi dane jest w błyskawicznym mgnieniu ujrzeć całe swoje życie.
Wstrząsany odpływającymi i przypływającymi na przemian falami świadomości - wspominał. O dokonaniach, życiu ....
Autor w swojej książce przedstawił szaleństwo Macedończyka, łaknienie sławy, namiętność i nałogi, także żądzę niszczenia, okrucieństwo wojny, bestialskie traktowanie koni, pogardę dla wojska.

W roku 334 p.n.e. Aleksander Wielki wyruszył na czele sił macedońskich i greckich przeciwko Persji. O rozbiciu przez niego potęgi Achemenidów, opanowaniu Egiptu i wyprawie do Indii opowiada książka Horii Stancu "Powrót na pustynię".
Na okładce książki: Aleksander Macedoński i jego wierny koń Bucefał podczas bitwy pod Issos (333 p.n.e.). Powyższy obraz jest detalem mozaiki znalezionej w Domu Fauna w Pompejach w 1831 roku, przedstawiającej bitwę Aleksandra z Dariuszem III. Znajduje się obecnie w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Neapolu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...