Dawno, dawno temu zrobiłam sobie listę marzeń i zamierzam powoli ją zrealizować. Bo nie ważne, czy je zrealizuję, ważne, że je mam. To połowa sukcesu. Wymyślanie marzeń to studnia bez dna. Jedne się realizuje, a drugie już się nasuwają do głowy. Dziś mogę powiedzieć, że wiele z nich się spełniło.
Kusi nas żądza dokonania wielkich czynów, chęć stworzenia , bądź posiadania czegoś wspaniałego, acz własnego, wszystko w przekonaniu, że to coś zwróci na nas uwagę całego świata i zdobędzie uznanie, podniesie naszą własną wartość. Najważniejsze, to odnaleźć swoją pasję. Jeśli wiesz, czego chcesz, nie znajdziesz na ziemi lepszego miejsca, żeby to osiągnąć. Oby w porę się obudzić.
Brak talentu, o niczym nie świadczy. To jeszcze nie koniec świata.
Kiedyś, zapragnęłam własnoręcznie namalować sobie obraz, no i namalowałam! Jest paskudny, a mimo to jestem z niego dumna. Nie ważne, że nieładny, ważne, że mój, że wywołuje uśmiech na mojej twarzy ilekroć na niego spojrzę.
Każdy, kto ogląda moje cudo, też, podobnie jak ja głośno się zastanawia, co autor miał na myśli? Z satysfakcją i rozbawieniem odpowiadam:
- No i o to chodzi! Jeśli mój obraz pobudza twoją wyobraźnię to znaczy, że ja po prostu mam talent!
Mama, kiedy zobaczyła mnie przy sztaludze, załamała ręce ubolewając, że marnuję płótno i farby. Ona namalowała wiele obrazów w życiu. Jej obrazy zdobią ściany w wielu domach w Polsce i Ameryce. Amatorów jej słoneczników, maków czy dzikiego wina jest wielu.
Kiedyś mama dorabiała na życie, na edukację swojej młodszej siostry. W ostatnim dniu wojny 9 maja 1945 roku spłonął cały dobytek, trzeba było jakoś stanąć na nogi. Zarabiała więc malowaniem obrazów. Kunsztu malarskiego nauczył ją ks. Michał Buniowski oraz kuzynka Marylka Cymbalista.
Obrazy mamy przez wiele lat, były niedoceniane przez domowników. Uznawałyśmy je za kicz, mama więc chętnie rozdawała je w prezencie znajomym. Mama, mimo swoich 86 lat nadal maluje. Słoneczniki, maki, dzikie wino etc.
Ja jednak poprzestanę na tym jednym, jedynym, unikatowym, który po ostatnim remoncie mieszkania, stoi gdzieś w kącie za szafą.
Edit:
Po latach zdecydowałam się oprawić w ramy mój obraz, jak dotychczas jedyny. Może kiedyś jeszcze znajdę natchnienie i coś namaluję.