Fotografika jest wszechobecna w moim domu. Prawie nigdy nie rozstaję się z aparatem fotograficznym.
Mój pierwszy aparat fotograficzny SMENA 8 kupiłam sobie za pieniądze ze sprzedaży makulatury. To było wielkie wydarzenie, kiedy zrobiłam i wywołałam samodzielnie moje pierwsze zdjęcia. Miałam własny powiększalnik, kuwety fotograficzne, koreks, zegar ciemniowy i maskownicę. Brakowało mi tylko suszarki, ale pożyczałam na czas organizowania ciemni z pokoju, kuchni czy łazienki. Odczynniki chemiczne - wywoływacz i utrwalacz, papier fotograficzny, żarówki czerwone można było bez problemu kupić w fotooptyku. Dzięki smienie mam wiele zdjęć z okresu liceum i początków studiów w Krakowie.
Potem były kolejne, aparat Zorki 50, Zenith E, Kodak i wreszcie aparat cyfrowy. Mój automatyczny Kodak robił kiepskiej jakości zdjęcia, toteż często robiłam zdjęcia równocześnie i zenitem i automatem dla małpy, bo tak nazywałam kodaka.
Kiedy pewnego razu wybrałam się z dziećmi do Zakopanego w odwiedziny do kuzynki i nie zabrałam ze sobą aparatu, skusiłam się na kupno naszyjnika tylko dlatego, że do naszyjnika dołączony był bonus w postaci taniego aparatu. Zależało mi na zrobieniu chociaż kilku fotek z tej wizyty. Miałam co prawda ze sobą kamerę, ale to nie to samo. Zdjęcia oczywiście wyszły marne, ale były miłą pamiątką.
Kiedy pewnego razu wybrałam się z dziećmi do Zakopanego w odwiedziny do kuzynki i nie zabrałam ze sobą aparatu, skusiłam się na kupno naszyjnika tylko dlatego, że do naszyjnika dołączony był bonus w postaci taniego aparatu. Zależało mi na zrobieniu chociaż kilku fotek z tej wizyty. Miałam co prawda ze sobą kamerę, ale to nie to samo. Zdjęcia oczywiście wyszły marne, ale były miłą pamiątką.
Zorki 50 kupiłam podczas wyjazdu w 1975r do Stanisławowa. Większość turystów w tamtych czasach kupowało w ZSRR złoto. Ja zainwestowałam w aparat fotograficzny za ruble ze sprzedaży moich starych używanych ciuchów. To były czasy, kiedy jeździło się do ZSRR nie w celach turystycznych, ale na handel. Można było sprzedać wszystko i to bez problemu. Można było kupić też niemalże wszystko, tyle, że atrakcyjne produkty typu złoto spod lady, za łapówkę.
Koreks do wywoływania błony fotograficznej |
Na studiach pstrykałam fotki bez ograniczeń. Miałam dostęp do ciemni fotograficznej w Nawojce więc nie liczyłam się z kosztami. Robiło się zdjęcia oczywiście czarno-białe. Wtedy nie było jeszcze zdjęć kolorowych. Można było kupić błony do kolorowych fotografii z NRD, ale wywoływanie ich u fotografa kosztowało 'majątek'. Dostępne były slajdy o pięknej naturalnej kolorystyce. Film wysyłało się do obróbki w Bydgoszczy. Potrzebny był specjalny rzutnik do slajdów.
Wywoływanymi własnoręcznie zdjęciami obdarowywałam koleżanki i kolegów.
Czasomierz przydatny w ciemni fotograficznej przy wywoływaniu zdjęć |
Jestem fanatykiem fotografii i nie rozumiem, jak można nim nie być. Czasami już po roku z nostalgią spogląda się na swoją jakże jeszcze wtedy młodą twarz. Kiedyś po latach będzie można dzieciom, wnukom pokazać, jaka mama, czy babcia była młoda. Na półkach z książkami stawiam dumnie moje piękne albumy ze zdjęciami. Zresztą albumy są dla mnie bardzo miłym prezentem. Jeden z takich albumów zawiera stare fotografie, które wpadną mi w ręce podczas przeglądania cudzych albumów. W moim domy nie zachowały się niestety stare zdjęcia. Przed wojną było ich dużo, ale pożar strawił je wraz z całym dobytkiem w ostatni dzień wojny.
Czas szybko upływa, a dzięki fotografii można ten czas zatrzymać.
Najlepiej wychodzi się na zdjęciach nie pozowanych. One oddają prawdziwą rzeczywistość. Ale przeglądając fotografie, zwłaszcza stare, nasuwa mi się refleksja, czy pozy przybrane na tych fotografiach, ukazują prawdziwe oblicze bohatera.
Najlepiej wychodzi się na zdjęciach nie pozowanych. One oddają prawdziwą rzeczywistość. Ale przeglądając fotografie, zwłaszcza stare, nasuwa mi się refleksja, czy pozy przybrane na tych fotografiach, ukazują prawdziwe oblicze bohatera.
Ja, mimo wszystko lubię zdjęcia pozowane. W naturalnych ujęciach doszukuję się karykaturalnych elementów osobowości, jestem nie zadowolona z miny, pokrzywionej sylwetki.
Dlatego zazwyczaj, zanim naciągnę migawkę, staram się uprzedzić towarzystwo. Żartobliwie proszę o uśmiech, o wypowiedzenie „cziiis”, czy „marmolada”. Takie zawołanie wywołuje gromki śmiech i rozluźnia atmosferę. Dobierane atrybuty o czymś świadczą. Dobrze dobrana poza, tło, pozwala wykreować osobowość nie tylko osoby fotografowanej, ale i fotografującej.
Zwracam uwagę na tło podczas robienia zdjęcia. Czasem ustawiam osoby np. na tle kalendarza, z widoczną datą, by po latach skojarzyć okoliczności wydarzenia.
Portretowe zdjęcia nie tylko przedstawiają osobowość, ale często aspiracje, marzenia, kim chciałoby się być.
Aparat fotograficzny jest prostym narzędziem do uchwycenia formy, ruchu i charakteru postaci. Nawet najlepszy artysta nie potrafiłby namalować tego pędzlem, co potrafi zarejestrować obiektyw. Ważne, by mieć pod ręką aparat w każdym momencie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać.
Koreks do wywoływania błony fotograficznej |
Projektor do slajdów |