Firmy prześcigają się ze swoimi propozycjami, już od kilku tygodni duże sklepy mamią nas świątecznymi reklamami zachęcającymi do wydawania pieniędzy.
Co kupić na prezent, by sprawić obustronną przyjemność, sobie i obdarowanemu?
W jaki sposób komunikować się ze sobą w sprawie dawania i otrzymywania prezentów, by nie trzeba było okazywać fałszywego zachwytu z nieudanego prezentu.
Uważam, że najprzyjemniejszy jest prezent, który jest niespodzianką precyzyjnie trafioną w gust i upodobanie osoby bliskiej. Nie powinno się podpytywać i podpowiadać otwarcie, jeśli chodzi o rodzaj prezentu.
Priorytety są różne, jedni preferują kosztowne wartościowe drobiazgi inni symboliczne laurki z naciskiem na szczere, serdeczne życzenia. W różnych grupach społecznych panują różne obyczaje, jeśli chodzi o wybór, cenę i formę prezentu, a przede wszystkim status liczony grubością portfela. Ważne, by uniknąć popełnienia gafy, dając w prezencie coś, co mogłoby sprawić przykrość, nie zauważając potrzeb i upodobań osoby bliskiej. Nie warto podchodzić racjonalnie wybierając na prezent np. mikser zamiast wyczekiwanego pierścionka.
Prezenty powinny być przemyślane dużo wcześniej, nie warto czekać z kupnem na ostatnią chwilę.
Przy wyborze prezentu powinna się liczyć pomysłowość. Niektórzy preferują koperty, to wygony i praktyczny prezent, lepszy niż kiczowaty gadżet wprawiający w zakłopotanie i na pewno ulubiony przez młodych. Młodzi mają zupełnie inne upodobania, często trudne do zrozumienia i zaakceptowania przez dorosłych.
Jak się zachować kiedy otwieramy prezent, a tam bezużyteczny kicz wprawiający nas w zakłopotanie? Uśmiechać się, okazywać zachwyt czy wyrazić swoje niezadowolenie? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Chyba jednak lepiej zrobić dobrą minę, bo przecież w każdym prezencie ukryte są intencje. Nietrafiony prezent powinien nas skłonić do refleksji, że coś nie gra z naszą komunikacją.
Moim dzieciom zawsze wpajałam, że nie ważny prezent, ważne są intencje i pamięć. Z tego względu nie jestem zwolennikiem hucznych imieninowych biesiad. Integrują co prawda znajomych, ale są kłopotem finansowym. Nie jestem też zwolenniczką kupowania bogatych wiązanek kwiatowych, a tym bardziej kwiatów doniczkowych. To zbędne nabijanie kabzy właścicielom kwiaciarni. Takie myślenie pozostało mi jeszcze z czasów PRLu, kiedy to w latach 70. właściciele hektarów pod szkłem zbijali fortuny za goździki, gerbery. Nie sądzę, by ktoś szczerze cieszył się z otrzymanego naręcza bukietów kwiatowych. Moja wychowawczyni z podstawówki skwitowała kiedyś po otrzymaniu naręczy kwiatów, że ‘nie ma krowy’. Zwyczajowo każde dziecko przychodziło do szkoły z bukietem kwiatów na Dzień Nauczyciel, Dzień Kobiet czy imieniny swojej pani.
Lubię dostawać i często dyskretnie sugeruję moim bliskim, że ucieszyłby mnie ładny album na zdjęcia. To nie wygórowana i nie krępująca sugestia. Ładny album to wydatek zaledwie 25-30 złotych.
Najpopularniejszym prezentem preferowanym w moim domu jest wspólne wyjście do restauracji na uroczystą kolację okolicznościową.
Jednak najmilszym prezentem od moich synów były laurki własnoręcznie namalowane. Przechowuję je skrzętnie w moich dokumentach rodzinnych.
Śliczna laurka:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najfajniejsze prezenty są eleganckie. Np. takie fajne są zegarki drewniane - ja nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego może mnie spotkać. Drewniane zegarki to istna rewelacja i spodobają się absolutnie każdemu! Nieważne czy jest to panna młoda, czy Pan młody, siostra czy mama - spodoba się!
OdpowiedzUsuń