Cała Polska od kilku dni jest sparaliżowana z powodu złej pogody. Od 12 grudnia obowiązuje na kolei nowy rozkład jazdy pociągów. Rozkład bardzo niespójny, niesprawny, nie działający. Kilkunastostopniowy mróz, spowodował, że 12 XII 2010r w wielu miejscach Polski dochodziło do awarii trakcji kolejowej, pęknięcia szyn, uszkodzenia wagonów, zerwania trakcji elektrycznych. Pociągi pasażerskie były odwoływane. Kolejne dni przynosiły kolejne zawieszenia kursów pociągów. Odnotowano 94 usterek w rozjazdach, 117 uszkodzeń lokomotyw, odwołano 209 pociągów pasażerskich.
Takie informacje docierały z telewizora do Tomka w czasie pakowania się w przeddzień wyjazdu do Norwegii.
Sroga zima nie usprawiedliwia braku troski o pasażerów. Wiadomo, grudzień to okres zimowy, a jak zima to mróz, śnieżyce, oblodzenia. Kolej powinna sprostać wezwaniom.
W potrzasku zimy na dworcach kolejowych, podczas postojów w zimnych, w zaśnieżonych wagonach nie udzielano pomocy pasażerom. Sprawność sieci informatycznej budziła wiele zastrzeżeń, klienci oczekiwali na wiadomości o sytuacji w komunikacji kolejowej. Kolej nie sprostała wyzwaniom. Nie potrafiła wyprowadzić transportu kolejowego z chaosu. Przed wojną pociągi kursowały regularnie, można było regulować zegarki.
Na szczęście w dniu 15 XII, kiedy to Tomek o 6:40 oczekiwał na peronie pociągu relacji Leżajsk- Rozwadów sytuacja na kolei była już ustabilizowana. Pociąg przyjechał planowo, mimo 12 stopni na minusie. Potem musiał przesiadać się do kolejnych pociągów z Rozwadowa do Lublina, a następnie z Lublina do Warszawy. Nie było lekko. Dwie przesiadki, dwa bagaże łącznie 30 kg . Spakował plecak 20 kg jako bagaż główny i 1 torbę 10 kg jako bagaż podręczny dostosowując się do wymogów przewoźnika lotu SAS. Torba podręczna nie mogła przekroczyć 10 kg i wymiarów 40x50x23 cm.
Trudno było mu zdecydować co zabrać w podróż, a z czego zrezygnować. Co ważniejsze – potrzebna odzież, przydatne książki, czy bardzo droga w Norwegii żywność. A do tego aparaty fotograficzne, komórka, ładowarki, baterie, kable. Norweskie ceny są 2-3 krotnie wyższe od naszych polskich. Jeśli przekroczy wagę, zapłaci nadbagaż, trzeba skalkulować, by słono nie zapłacić za każdy dodatkowy kilogram.
Najlżejsza wydaje się przy tym karta płatnicza i gotówka w portfelu. Nie kupował koron, wolał to zrobić na miejscu, już w Stjørdal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz