My, ocaleni, nie chcemy, by przyszłość naszych dzieci wyglądała jak nasza przeszłość - powiedział ze łzami w oczach były więzień Auschwitz i Gross-Rosen - Roman Kent.
Oglądałam transmitowane w telewizji Obchody 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady w Auschwitz.
Oglądałam również wyemitowany w telewizji wstrząsający film Bernsteina i Alfreda Hitchcocka 'Ciemności skryją ziemię'.
Wzruszająca uroczystość oraz film pobudziły mnie do refleksji.
Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że w Auschwitz Niemcy zamordowali co najmniej 1,1 mln ludzi, w tym 960 tys. Żydów, 75 tys. Polaków, 21 tys. Romów oraz przedstawicieli innych narodów. W KL Austwitz zginęło 15 tysięcy jeńców radzieckich walczących w Armii Czerwonej.
To prawda, że do Auschwitz zwożono Żydów z całej okupowanej Europy, bo i z Niemiec, Austrii i z Grecji, Francji, Węgier, ale wśród tego miliona żydowskich ofiar byli również Żydzi Polacy, Romowie Polacy.
Kiedy słuchałam relacje byłych więźniów o koszmarze przeżytych chwil w Auschwitz, w Majdanku, w Ravensbrück, Neustadt-Glewe, przypomniały mi się wspomnienia mojego taty, który w latach 1941-1945 przebywał w III Rzeszy na przymusowych robotach.
Tato wspominał:
Po kapitulacji III Rzeszy do p. Jelihonca vel Jelechowicza? stale przychodził towarzysko mgr Przybylski, vice starosta z Jasła. Podczas rozmów wspominał o swoim pobycie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Pochwalił się, że ma schowany wielki majątek w złocie. Powiedział do mnie:- „Stankiewicz, ty zostań w Niemczech, ja jadę do Oświęcimia po to złoto, wracam do Neunburga, a potem pojedziemy do Afryki Murzynów bić w dupę i będziemy żyć jak lordowie”.
Nie zdążył pan Przybylski nacieszyć się bogactwem. Do Oświęcimia po złoto pojechał, ale podobno w obozie pracował jako kapo, rozpoznali go Czesi, prawdopodobnie został rozstrzelany. (...)
(...) Zimą 1944/45, a zwłaszcza w ciągu ostatnich tygodni wojny pośpiesznie ewakuowano więźniów z obozów koncentracyjnych, wypuszczono wiele tysięcy więźniów odzianych nieraz w obozowe pasiaste łachmany, w drewniakach na nogach. Wychudzeni i wycieńczeni słaniali się maszerując zatłoczonymi szosami przy dotkliwym mrozie.
Tysiące więźniów podróżowało koleją w zatłoczonych wagonach przez terytorium Niemiec.
Miejscowi działacze i przedstawiciele władz lokalnych, członkowie NSDAP i Hitlerjugend, żołnierze Wehrmachtu, a także zwykli mieszkańcy obawiając się zemsty wynędzniałych więźniów kacetów za doznane krzywdy, brali udział w polowaniu na setki więźniów kacetów, którzy podczas nalotu amerykańskich bombowców na miasto i na dworzec kolejowy uciekli z transportu, z wagonów po części objętych pożarem.
Część konwojowanych więźniów nie wytrzymywała podróży, padała z wycieńczenia, głodu, ze zmęczenia.
Wzdłuż całej trasy "Marszu Śmierci", wzdłuż szos w Dolnej Saksonii, Bawarii i Meklemburgii – niemal wszędzie tam, gdzie naziści założyli obozy pojawiły się mogiły zmarłych z wycieńczenia lub zastrzelonych więźniów w tych ostatnich dniach przed wyzwoleniem. Wielu niedobitków, jeszcze żyjących napotykałem leżących, często konających przy drodze.
Trzeba było uruchomić szpital dla chorych więźniów. Pewnego razu spotkałem pana Wacława Żoladkiewicza w Neunburgu. Zaproponował mi pracę w szpitalu zorganizowanym na prędce dla więźniów obozu koncentracyjnego Dachau. Niemcy konwojowali tych więźniów z Dachau przez Neunburg w stronę Czechosłowacji, w czasie, gdy podpisany został akt bezwzględnej kapitulacji.
Skorzystałem z propozycji pana Żoladkiewicza i następnego dnia pojawiłem się w szpitalu. Zjadłem śniadanie, dostałem biały fartuch i zaprowadzono mnie na ogólną salę, gdzie leżało około 50 chorych. Niesamowity lament, krzyki, widok konających ludzi i wynoszenie zmarłych odstraszyły mnie ze szpitala. Uciekłem po godzinie.
Do dziś słyszę tamte żydowskie lamentowanie chorych- „Mameły, tateły!!”
Tysiące więźniów podróżowało koleją w zatłoczonych wagonach przez terytorium Niemiec.
Miejscowi działacze i przedstawiciele władz lokalnych, członkowie NSDAP i Hitlerjugend, żołnierze Wehrmachtu, a także zwykli mieszkańcy obawiając się zemsty wynędzniałych więźniów kacetów za doznane krzywdy, brali udział w polowaniu na setki więźniów kacetów, którzy podczas nalotu amerykańskich bombowców na miasto i na dworzec kolejowy uciekli z transportu, z wagonów po części objętych pożarem.
Część konwojowanych więźniów nie wytrzymywała podróży, padała z wycieńczenia, głodu, ze zmęczenia.
Wzdłuż całej trasy "Marszu Śmierci", wzdłuż szos w Dolnej Saksonii, Bawarii i Meklemburgii – niemal wszędzie tam, gdzie naziści założyli obozy pojawiły się mogiły zmarłych z wycieńczenia lub zastrzelonych więźniów w tych ostatnich dniach przed wyzwoleniem. Wielu niedobitków, jeszcze żyjących napotykałem leżących, często konających przy drodze.
Trzeba było uruchomić szpital dla chorych więźniów. Pewnego razu spotkałem pana Wacława Żoladkiewicza w Neunburgu. Zaproponował mi pracę w szpitalu zorganizowanym na prędce dla więźniów obozu koncentracyjnego Dachau. Niemcy konwojowali tych więźniów z Dachau przez Neunburg w stronę Czechosłowacji, w czasie, gdy podpisany został akt bezwzględnej kapitulacji.
Skorzystałem z propozycji pana Żoladkiewicza i następnego dnia pojawiłem się w szpitalu. Zjadłem śniadanie, dostałem biały fartuch i zaprowadzono mnie na ogólną salę, gdzie leżało około 50 chorych. Niesamowity lament, krzyki, widok konających ludzi i wynoszenie zmarłych odstraszyły mnie ze szpitala. Uciekłem po godzinie.
Do dziś słyszę tamte żydowskie lamentowanie chorych- „Mameły, tateły!!”
zobacz więcej:
***
Piękne i wzruszające wspomnienia spisał Kazimierz Gdula więzień Obozu Koncentracyjnego w Mauthausen. Utkwiły mi w pamięci opisane przez Kazimierza Gdulę emocje, jakie towarzyszyły mu w chwili powrotu do rodzinnego miasta Leżajska.
***
Polecam Forum Historia Leżajska, gdzie znajduje się
Spis mieszkańców Leżajska i okolicznych wsi aresztowanych i deportowanych do obozów koncentracyjnych
zobacz też:
Gdula Kazimierz Biogram
Spis mieszkańców Leżajska i okolicznych wsi aresztowanych i deportowanych do obozów koncentracyjnych
zobacz też:
Gdula Kazimierz Biogram
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz