W tej książce nie ma sentymentalizmu – matka go nie znosiła – są za to czułość, uśmiech i próba zrozumienia losu najbliższej osoby. Jest też opowieść o tym, jak zaczyna odchodzić pierwsze powojenne pokolenie, któremu obiecywano piękne życie.
Książkę Marcina Wichy kupiłam jesienią 2018, zaraz po tym, kiedy usłyszałam w mediach, że została uhonorowana nagrodą literacką Nike 2018 i jej doskonałą recenzją "za oszczędność języka i bogactwo książki, która mówi o rzeczach najważniejszych". Książka nagrodzona wcześniej Paszportem Polityki 2017.
"Co zrobić z rzeczami, które zostały po zmarłej osobie? Nie zawsze jest to zadanie łatwe, często przeciąga się to w nieskończoność, ale w końcu musi nadejść "ten" moment. A i tak wiele rzeczy zostaje na swoim miejscu. Przez rok, drugi, trzeci... No bo jeszcze niedawno zwykła książka kucharska staje się kopalnią wspomnień".
Od pierwszych przeczytanych zdań utożsamiałam się z rozterkami osieroconego syna. Kiedy moja mama umarła miałam ten sam problem. Przez trzy lata mieszkanie mamy było w stanie nienaruszonym. W końcu przyszedł czas, kiedy trzeba je było sprzedać, opróżnić z mebli, szaf zapełnionych ubraniami, z obrazów, książek, kwiatków od czasu do czasu podlewanych, ..., do tego korespondencje urzędowe i prywatne, albumy, dokumenty... Skrzypce taty... Ręką mamy spisane wspomnienia... Trzeba było opróżnić szuflady ...
Musiałam podjąć decyzję co ma przetrwać, a co wyrzucić na śmietnik? Każda rzecz wydawała mi się bezcenna, przywoływała chwile przeżyte w rodzinnym domu. Przywoływała emocje, wspomnienia i uśmiech.
Niemal każdą stronę książki czytałam na raty, robiąc sobie przerwę na rozmyślania i przemyślenia, zakreślałam, co ważne. Czasami były to dwie przerwy, bo pisane o dwóch różnych sprawach.
Obraz matki naszkicowany ręką Marcina w dużej mierze jest obrazem moich upodobań, zamierzeń, moich myśli ..., także dziwactw.
"Pracuję na nieśmiertelność - mówiła. Układała cudze wspomnienia. Żeby kiedyś dzieci zrozumiały, że chwile spędzone w jej mieszkaniu, wśród książek z ilustracjami i filmów na video, były jedynymi momentami idealnego spokoju. Że tylko tam było bezpiecznie. Może się myliła".
Subiektywne spojrzenie autora na rzeczy, których nie wyrzucił przywołało również moje emocje i wspomnienia, skłoniło do refleksji. Jaki jest sens gromadzenia przedmiotów i innych bibelotów? Co zrobią moje dzieci, gdy staną przed podobnym problemem?
Autor oddał hołd swojej mamie, a jego refleksje są rodzajem żałoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz