Sie porobiło!
Kolejne święta, kolejna wigilia, kolejny brak natchnienia do roboty i kolejny brak motywacji do świętowania przy wigilijnym stole.
W zeszłym roku święta spędziłam samotnie. Tomek był w tym czasie w Norwegii, a Jurek przebywał w szpitalu. Przeżyłam.
W tym roku akurat przed świętami Tomek wyjechał w świat w poszukiwaniu pracy. Załapał się do jednej z krakowskich restauracji pracować jako kelner.
Zamierzałam skorzystać z jego zaproszenia i miałam pojechać do Krakowa na święta. Plany się pokrzyżowały. Zostałam w Leżajsku.
Od rana powoli krzątam się po kuchni, przygotowuję kolację wigilijną. Idzie mi to opornie. Mam już wędzonego łososia, czerwony barszcz na wywarze grzybowym, krokiety jedne z farszem ze słodkiej, drugie z kwaśnej kapusty. Zrobiłam tradycyjną sałatkę jarzynową. Przygotowałam farsz z grzybów suszonych, miałam zrobić uszka do barszczu, ale chyba zrezygnuję z uszek domowej roboty. Do barszczu użyję sklepowych wyrobów, a farsz wykorzystam do jaj faszerowanych grzybami.
Wymyśliłam, aby w tym roku przygotować jakąś potrawę inną, niż zawsze. Zrobiłam więc wg własnego przepisu knedle na bazie kaszy gryczanej i jaglanej. Do tego sos grzybowy.
W tym roku nie było sezonu na grzyby. Ani raz nie byliśmy w lesie, nie mam ani jednego własnego grzybka.Kompot z suszonych owoców już prawie gotowy.
Jeszcze tylko usmażyć sandacza i kolacja gotowa.
Wigilia od zawsze kojarzy mi się z atmosferą z dzieciństwa, kiedy to w licznym gronie świętowaliśmy przy wigilijnym stole u mojej babci w Kuryłówce. Łamiąc się opłatkiem składaliśmy sobie życzenia.
W międzyczasie Dziadek szedł do stajni, by podzielić się opłatkiem także ze swoim bydłem.Opłatki dla bydła różniły się kolorem. Nie pamiętam czy były one różowe czy jasnozielone.
A po wigilii szłam z dziadkiem na pasterkę. Dziadek śpiewał w chórze kościelnym. Kolędy w wykonaniu męskich głosów do dzisiaj brzmią w moich uszach.
Nie ma już moich dziadków. Dziadek Julian zmarł 27 lat temu, dzień przed wigilią. Wtedy, to były okropne święta.
Nie ma już moich wielu bliskich z rodziny.
Szkoda, że rodzina jest porozrzucana po świecie i nie możemy wszyscy świętować razem.
Ale są jeszcze moi Rodzice i to jest powód do radości. Mają obydwoje po 87 lat. Mama co roku przypomina wszystkim, że to mogą być jej ostatnie święta. I tak jest od wielu lat.
Kilka godzin później:
Spośród wigilijnych potraw moja Dzidka upodobała sobie sandacza. Na inne potrawy nawet nie spojrzała
zobacz też
Święta na nieludzkiej ziemi
Nie tylko Pani święta różnią się od przeciętnych. Moje są pierwszymi spędzonymi nie dość że z chłopakiem to jeszcze prawie na drugim końcu Polski:) Kto wie gdzie jeszcze rzuci nas życie... Wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuńPs. Kociak wie co najlepsze!
Ania