wtorek, 28 kwietnia 2020

Bieguni - Olga Tokarczuk

Książka "Bieguni" Olgi Tokarczuk jest opowieścią, trochę, o mnie. O ucieczce w nasze zainteresowania i wręcz w pasje, o odkrywaniu świata poprzez podróże, zgłębianiu nauki, a wszystko po to, by znaleźć receptę na sens istnienia, na zgłuszenie poczucia winy, wyrzutów sumienia. 

Miszmasz czyli różne zapiski o różnorodnej formie. Relacje z podróży, biografie osób, anegdoty, ciekawe informacje z zakresu medycyny.
Mam tak samo, gdy przychodzi mi jakaś myśl godna lub niegodna uwagi zapisuję, podobnie jak autorka książki „na skrawkach papieru, w notesach, na pocztówkach, na skórze dłoni, na serwetkach, na marginesach książek”. Z tych różnorodnych skrawków zapisków autorka stworzyła opowieść złożoną z poszatkowanych wątków. Posklejała je w całość przesłaniami o istnieniu, o przemijaniu, o nawykach, konwenansach, o desperackim utrwalaniu.

"Odtąd już wszędzie widziałam wskazujące coś dłonie, stałam się niewolnicą tego detalu, zawładnął mną" - pisała Olga Tokarczuk o dłoni z palcem wskazującym uniesionym pionowo w niebo - dłoni cesarza Konstantyna. Świata jest za dużo, lepiej więc skupić się na szczególe, nie na całości
Ten fragment przywołał mi fotografie mojego znajomego podróżnika, który bardzo często fotografuje się z palcem wskazującym na detal w tle. 

Tak jak nieciekawa, wręcz dziwaczna wydaje mi się historia o polskim turyście Kunickim, któremu podczas urlopu w Chorwacji zgubiła się żona, tak z wielkim zainteresowaniem i podziwem przeczytałam historię holenderskiego anatoma z przełomu XVII i XVIII wieku. W „Biegunach” zwróciłam uwagę na ciekawe fragmenty tekstu, gdzie bohaterem jest dr Blau, naukowiec, anatom, ... W dzieciństwie ojciec zabrał go do Muzeum Higieny, tam zobaczył Glasmenscha, szklanego człowieka, dzieło Franza Tschakerta. Szklany człowiek z Muzeum wywarł ogromny wpływ na dalsze życie Blaua.

Najważniejszym wątkiem "Biegunów", przynajmniej dla mnie, jest historia kolekcji anatomicznych figur woskowych w Josephinum – Muzeum Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu.
Czytając, przywołałam wspomnienia z mojego pobytu w stolicy Austrii. We wrześniu 2006 roku, podczas kilkudniowego pobytu w Wiedniu, przechodziłam sobie spacerkiem w kierunku centrum miasta i po drodze natknęłam się na ciekawy klasycystyczny budynek przy Währinger Straße 25. Znajduje się tam obecnie Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu - Josephinum, ale kiedyś w tym gmachu zaprojektowanym przez Isidora Canevale mieściła się Wojskowa Akademia Medyczno-Chirurgiczna założona przez cesarza Józefa II (stad nazwa Josephinum). Akademia miała kształcić w nowoczesnym stylu lekarzy i położne.

Żałuję, że nie byłam w tym Muzeum. Nie miałam możliwości zobaczyć bogatych zbiorów publikacji i pism medycznych datowanych na czas pomiędzy XV a XVIII wiekiem, 2 5000 instrumentów medycznych, z okresu XVIII do XX wieku oraz najciekawszej część ekspozycji – modeli woskowych. Modele te, przygotowane na zamówienie cesarza Józefa II, stworzono we Florencji, w latach 1784-1788, z trudem transportowane do Wiednia.
Umieszczone w siedmiu pokojach w gablotach z drzewa różanego i szkła weneckiego prawie 1 200 preparatów, przedstawiają bardzo realistyczne odzwierciedlenie wnętrza człowieka, części ludzkiego ciała, modeli anatomicznych całego człowieka (więzadeł i mięśni, serca, naczyń krwionośnych i limfatycznych, jelit, mózgu, rdzenia kręgowego i narządów zmysłów).

 

Dzięki "Biegunom" poznałam przejmującą historię jednego eksponatu w wiedeńskim Muzeum.
 Cesarz Franciszek I, następca cesarza Józefa II nie wahał się wypchać po śmierci czarnoskórego dworzanina, niejakiego Angela Solimana. Teraz mumię, odzianą tylko w przepaskę z trawy, mogli oglądać goście monarchy”.

Z błagalnych listów Józefiny Soliman do Franciszka I, cesarza Austrii:

„Jestem jedynym dzieckiem Angela Solimana, sługi waszej Wysokości, zasłużonego dla Cesarstwa dyplomaty, człowieka oświeconego i ogólnie szanowanego. Ciało mojego ojca nie dostąpiło do tej pory chrześcijańskiego pochówku, lecz znajduje się – wypchane i spreparowane – jako okaz w Gabinecie Dziwów Natury na dworze Jego Wysokości. Oskórowano go jak zwierzę, wypchano trawą i ustawiono w towarzystwie innych wypchanych istot ludzkich, wśród szczątków jednorożców, monstrualnych ropuch, dwugłowych płodów pływających w spirytusie. Oglądałam tych, którzy cisną się, żeby zobaczyć na własne oczy Twoją kolekcję, Panie, i widziałam ich wypieki na twarzy, gdy patrzyli na skórę mego ojca. Słyszałam, jak chwalili Cię za rozmach i odwagę.
Te dłonie, które teraz nie dość starannie wypchano trawą, kiedyś dotykały mnie, brały mnie na ręce; policzek dziś wysuszony i zapadnięty, muskał moją twarz. To ciało kochało i było kochane … Ten ludzki szczątek podpisany imieniem i nazwiskiem mego ojca był kiedyś żywym człowiekiem”.

Każdej części ciała należy się pamięć. Każdemu ludzkiemu ciału – przetrwanie”.


Zobacz też:
"Prawiek i inne czasy" - Olga Tokarczuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...