środa, 4 czerwca 2014

Moje życie 25 lat po transformacji

Chciałabym podzielić się refleksją na temat czasów PRLu i okresu po transformacji systemowej. Mija właśnie 25 lat od wydarzeń, kiedy to 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.
Na tę okoliczność do Polski przybył prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Uświetnił uroczystości jubileuszowe. Wygłosił piękne i wzruszające przemówienie o przemianach, o ludziach Solidarności i o przyjaźni, którą zadeklarował. Bardzo się wzruszyłam, aż mi się łezka w oku zakręciła, kiedy połechtał nasze polskie zakompleksione dusze.
Tak więc, skoro przeżyłam połowę życia w czasach PRL, a drugą połowę w Polsce już po przemianach rozkwitu gospodarczego i społecznego czuję się wywołana do tablicy. 
Prawie pół życia przeżyłam w czasach PRLu i drugą połowę w czasach po transformacji. Mam więc prawo do wyrażenia refleksji na ten temat.
Jak było? Jak jest? Jak wygląda bilans przed i po transformacji systemu? Czy było faktycznie tak źle jak to media przedstawiają?

Prawd jest wiele, w zależności kto je przedstawia i o jakim okresie się wypowiada.
Każde pokolenie ma inne spojrzenie na wydarzenia sprzed 25 lat.
Pokolenie, które przeżyło koszmar wojny, represje i czasy stalinowskie, na pewno nie skrytykuje czasów pod rządami Edwarda Gierka. Bo i ja się źle nie wypowiem, mimo, że wojny nie przeżyłam.
Młodzi mogą sobie ponarzekać, bo oni nie znali realiów tamtych czasów i nie doświadczyli przykrości. Znają tamte czasy jedynie z historii, albo opowiadań innych ludzi, a najprawdopodobniej z propagandowych mediów.
Nie było tak źle. O PRLu mówię, o czasach mojego dzieciństwa i mojej młodości. 
Półki sklepowe były zapełnione, oczywiście na miarę tamtych czasów. Bo przecież był okres, że nie każdy miał telewizor, samochód czy willę z ogródkiem. Nikt też nie wyjeżdżał na Zachód, żyliśmy za żelazną kurtyną. Ale każdy miał swoją osobistą Ojczyznę, którą kochał. Miał pracę, rodzinę, kultywował swoje wartości. Ludzie byli szczęśliwi. 

Trzeba odróżnić okres PRLu ten z czasów gierkowskich i rozkwitu przemysłu od okresu, gdy zaczynało wszystkiego brakować, a społeczeństwo zaczęło budzić się do zrywu wolnościowego. Bo Koniec lat 70. był rzeczywiście nieciekawy. 

Pierwsze kolejki, jakie pamiętam pojawiły się przed sklepami spożywczymi za cukrem. No, może jeszcze za papierem toaletowym. Był to rok chyba 1977. Ludzie młodzi kojarzą tamte czasy z wyrobami czekoladopodobnymi. A to nieprawda. Był duży asortyment prawdziwych czekolad. Kolekcjonowałam opakowania, miałam ich sporo to wiem. Jak słyszę o wyrobach czekoladopodobnych to od razu kojarzą mi się wyroby kiełbasopodobne i szynkopodobne jakie możemy dzisiaj spotkać na półkach marketów.

W 89. wszystko miało swój inny wymiar. Wyborów do parlamentu nie pamiętam, ale na pewno byłam głosować, na pewno na Solidarność. To było dla wszystkich Polaków ogromnie ważne wydarzenie. 
Pamiętam z 89. roku, że wtedy wyjechałam na wspaniałą wycieczkę do Rostowa nad Donem, wtedy jeszcze do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Żeby poczuć atmosferę Cichego Donu, kozaków, zobaczyć ślady Michaiła Szołochowa. On tam się urodził, mieszkał i tworzył. Podobno byliśmy pionierską grupą polskich turystów, którzy zdecydowali się pokonać stepy, ziemię kozaków dońskich. Żeby poczuć tamte klimaty wystarczyło posiadać jedynie wkładkę paszportową zamiast paszportu. Miłą pamiątką z tego okresu pozostały mi 4 złote pierścionki, jakie udało mi się bez problemu kupić w Azowie nad Morzem Azowskim. Mieszkał tu Maksym Gorki
W 1989 roku byliśmy również na wycieczce we Wrocławiu. Z planu wycieczki wypadło ZOO. Nie pojechaliśmy, ponieważ trzeba było długo czekać na spóźnialskich, niezdyscyplinowanych turystów. Oni zamiast zwiedzać starówkę wybrali się na zakupy do sklepów ze sprzętem AGD. Szczęśliwcy przytargali do autokaru kuchnie. Tak, tak! Kuchnie gazowe. Byłam wściekła. Wybrałam się z małymi dziećmi na wycieczkę, specjalnie, aby zobaczyli zwierzaki w ZOO, pokonaliśmy chyba z 700 km i co? Wielkie rozczarowanie. 

89. to dla mnie przełomowy rok. Mój najstarszy syn był pierwszym rocznikiem, który poszedł do szkoły tj. rozpoczął edukację już w wolnej Polsce.  
Niestety, pokolenie młodych wykształconych mają bardzo trudny start. Jest znakomicie wykształcone, ale niestety nie mają stałej pracy. Pracują na umowach śmieciowych, albo za granicą. Bez perspektyw na wypracowanie emerytury.
Różne są wyznaczniki wolności. Dla jednych praca, dla innych godne zarobki, wolność słowa, dla innych zerwanie żelaznej kurtyny i zniesienie granic.
Firmy nadal bezkarnie uciekają w szarą strefę, tak, jak to było w czasach 80. gdy cinkciarze dorabiali się na handu dolarami. Stali wtedy bezkarnie pod Pewexem, miętosili grube pliki dolarów i nie bali się nikogo. Trzeba przypomnieć, że wtedy zarabiałam 8 $ na miesiąc. Politycy chętnie wytykają, że teraz zarabia się wielokrotnie więcej. Ale czy to od razu oznacza, że zarabiamy więcej? Wielokrotnie to się chyba zwiększyło rozwarstwienie społeczne, a nie nasze zarobki.

Politycy obrzucają się inwektywami, zarzucają np. za małe dopłaty do hektara dla rolników w porównaniu z wysokością dopłat dla niemieckich czy francuskich rolników. Ciekawe wymagania, uważam jednak, że uczciwej by było, gdyby równocześnie zestawili i porównali zarobki Polaków i Niemców, też w przeliczeniu na Euro.
Ciężko było przed transformacją otrzymać własne mieszkanie. Trzeba było mieć duże znajomości i kasę na łapówki. Ale się budowało. W Leżajsku pierwszy blok wybudowano za 2 mln. zł. jako blok zakładowy dla pracowników LWTP, pod koniec lat 50. Kolejne 3 bloki (to te koło stacji PKP) wybudowano w latach 1959-61, inwestycja za 6 mln. Złotych, a potem jeszcze następne 3 bloki za sądem, na ul. Staszica. Do 1975r wybudowano 12 bloków (1068 mieszkań). Ciekawostką jest fakt, że początkowo nie było chętnych na te mieszkania.
W czasach Edwarda Gierka, zostało wybudowanych wielu zakładów pracy w Leżajsku. Gierek, zasłynął z tego, że ogromnie zadłużył Polskę, ale przynajmniej wybudował kilkaset ogromnych zakładów, zapewniając Polakom pracę. I tego faktu nikt nie zmieni.

W Leżajsku powstały Zakłady Silikatowe, ZPOW Hortex, Browar, czyli Zakłady Piwowarskie, Wytwórnia Tytoniu - LWTP. Ludzie mieli pracę, dbano wtedy o rodziny, ich dzieci jeździły na kolonie, wycieczki, obozy. Pracownicy jeździli na wczasy. Teraz też jeżdżą, tylko czy wszyscy?

Ciekawe zestawienia przedstawił Kazimierz Kuźniar w swojej książce o Powiatowej Radzie Narodowej w Leżajsku.


W Leżajsku w 1956 roku mieszkało ok. 6 tysięcy mieszkańców, z czego:
2030 osób pracowało w przemyśle.
W tym czasie 8 osób miało samochód osobowy, a 26 samochody ciężarowe, 131 motocykle, w 250 domach były aparaty telefoniczne. Było 1324 aparaty radiowe. Nie było telewizorów. Nad zdrowiem mieszkańców czuwało 8 lekarzy i 3 dentystów. 
Analogicznie w 1970 roku mieszkało ok. 9700 mieszkańców, z czego:
3980 osób pracowało w przemyśle.
W tym czasie w Leżajsku było 158 samochodów osobowych, a 132 samochody ciężarowe, 2588 motocykli, w 418 domach były aparaty telefoniczne. Było 6997 aparatów radiowych. I było już 1924 telewizory. Nad zdrowiem mieszkańców czuwało 30 lekarzy i 10 dentystów. 

Miałam zamiar napisać, jak wygląda moje życie 25 lat po transformacji, ale odechciało mi się. Nie chcę psuć tego święta. Zresztą pisałam o tym co mi się nie podoba wielokrotnie na moim blogu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...