Ból jest dobrodziejstwem, bo sygnalizuje pojawienie się choroby, nie można, więc go lekceważyć i sięgać zaraz po leki p/bólowe. Należy zdiagnozować i w miarę możliwości usunąć przyczyny. Np. ból zęba daje nam sygnał, aby iść do dentysty. Pożeranie tabletek na pewno nie pomoże, a jeśli już to na krótko. Wizyta u dentysty wcześniej czy później jest nieunikniona. Ból serca świadczy często o bardzo poważnym schorzeniu, który w piorunująco szybkim czasie może doprowadzić do zejścia śmiertelnego, bądź do inwalidztwa.
Człowiek zagoniony często nie zauważa, że ból jak dzwoneczek, czy budzik sygnalizuje mu o nieprawidłowościach w jego organizmie.
Istnieje ból fizyczny i ból duszy. Który z nich jest gorszy?
Ból fizyczny można leczyć bez obaw, a psychiczny musi się zwalczać samemu, leki są niebezpieczne, bo powodują uzależnienie.
Ważne jest, aby strach przed cierpieniem, lęk przed utratą bliskich w przypadku choroby nieuleczalnej pokonać najpierw zwalczeniem bólu psychicznego, bo to pomoże zwalczyć chorobę.
Ból, który odczuwa najbliższa człowiekowi osoba (ból dziecka, matki, bliskiej osoby) chciałoby się zabrać na swoje barki.
Trudno jest pomagać cierpiącej bliskiej osobie, lepiej, aby to robiła obca osoba. Pielęgniarka bez skrupułów będzie poklepywać mocno po plecach chorej, bliska osoba zrobi to zbyt delikatnie, w obawie zrobienia krzywdy, czy wywołania większego bólu. Jeśli boli coś ukochanego psa, lepiej udać się z nim do weterynarza i nie patrzeć jak ten będzie mu coś robić. Pies będzie bardziej zdyscyplinowany, gdy nie zobaczy obok swego pana. Osoba cierpiąca bardziej się rozczula, gdy widzi obok siebie bliską osobę.
Jeśli więc coś nas boli, ważna jest mobilizacja psychiczna, nie skarżenie się, nie zatruwanie kogoś naszym bólem, nie rozczulanie się nad sobą.
Nie znaczy to, że mamy lekceważyć ból. Pamiętajmy też, że uśmiech na twarzy nie oznacza pełnego zdrowia, lecz pod maską depresji kryje się często gorzki uśmiech cierpienia.
Ból można wyrazić w sztuce. Ból namalowany w kolorach ciepłych, pastelowych świadczy o bólach somatycznych, zaś namalowany w kolorach ciemnych; czerń, zieleń, brąz często świadczy o bólach psychicznych, o depresji.
Patomechanizm, przyczyny bólu są przedstawiane studentom medycyny na zajęciach. Ból wszechogarniający o podłożu nowotworowym należy zwalczać środkami farmakologicznymi. Leki są dostępne, bezpłatne w chorobach nowotworowych i nie są lekami uzależniającymi. Lekarz ma obowiązek wysłuchać i leczyć.
Uruchomiona jest infolinia dot. Specjalistycznego leczenia bólu: 0 800 120 261
Ból często sam jest chorobą, to nie tylko objaw.
Gdy dosięgnie cię ból
Kiedy nagle umiera ukochana osoba, człowiek staje się bezradny z rozpaczy. Często ma wyrzuty sumienia, że nie zdążył tej ukochanej powiedzieć „kocham cię”. Życie toczy się tak szybko, że nie myślimy o śmierci, boimy się myśli o niej, albo myślimy, że ona nas nie dotyczy. A kiedy nadejdzie jest już za późno, by nadrobić stracony czas. Zastanów się, czy zrobiłeś wszystko, aby twoim najbliższym dać odrobinę szczęścia. Póki nie jest za późno.
Trzeba znaleźć sobie jakieś zajęcie, by zapomnieć o własnym smutku i pomyśleć o swoim szczęściu. Ciężko jest przeżywać ból po stracie bliskiej osoby – w samotności. Nie łatwo jest wypłakać się i wygadać, kiedy dookoła otaczają cię ludzie, którzy znali trudną sytuację rodzinną. Podczas agonii Piotrka, czy podczas ceremonii pogrzebowej chciało mi się krzyczeć z bólu, miałam ochotę wykrzyczeć wszystkie niedopowiedziane uczucia. Ogarniał mnie jednak lęk przed gapiami. Jurek oskarżał mnie o udawanie, ludzki wzrok paraliżował mnie. Musiałam stłumić uczucia związane ze stratą mojego męża, przed ludźmi, aby nie oskarżali mnie o fałszywy żal, przed dziećmi, aby uspokoić ich rozpacz. I tak podobno ludzie dziwili się, że płakałam, uważali, że powinnam się cieszyć z rozwiązania w taki sposób moich problemów. To przecież był mój mąż, to przede wszystkim ojciec moich dzieci!
Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni, żeby nie przeżywać rozpaczy, złości, rozmaitych lęków związanych ze stratą, zwłaszcza ze śmiercią. Powinno pozwolić się złościć. Po złości przychodzi czas na rozpacz. Rozpacz może być głęboka i może trwać długo. Najlepszą pomocą w takich przypadkach jest po prostu bycie z osobą, której przydarzyło się nieszczęście. Przyjaciół potrzebuje się właśnie po to, by wyrzucić z siebie złość, ból, rozpacz i lęk. Jest to lęk przed własną śmiercią i lęk, że sytuacja podobnej straty może się powtórzyć.
Bardzo potrzebowałam kogoś bliskiego po śmierci Piotrka.
Chyba dlatego nie potrafimy spokojnie towarzyszyć osobie, która poniosła stratę, bo jej uczucia przywołują nasze własne, zapędzone gdzieś daleko w głąb psychiki. Każdy boi się śmierci, każdy boi się porzucenia- kłąb tych nierozpoznanych i nie wyrażonych uczuć pozostaje w człowieku, blokując możliwość przyglądania się i przeżywania tego co właśnie się dzieje.
Kiedy emocje pozostają w nas, zasnuwają nasze pole widzenia, pojawiają się po jakimś czasie problemy z bezsennością, depresje, ucieczka do nałogów, strach przed kolejnym związkiem.
Osoby, które dużo płaczą i dużo mówią o swojej stracie, które nie próbują tłumić czy wypierać się żadnych związanych z tym uczuć, szybciej budzą się ze stanu emocjonalnego znieczulenia i wracają do pełnego przeżywania, do żywych kontaktów z ludźmi, do optymistycznego patrzenia w przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz