sobota, 30 grudnia 2017

Fotografuj swoje marzenia, dokumentuj swoje pasje

Fotografika jest wszechobecna w moim domu. Prawie nigdy nie rozstaję się z aparatem fotograficznym. Mój pierwszy aparat fotograficzny SMENA 8 kupiłam sobie za pieniądze ze sprzedaży makulatury. To było wielkie wydarzenie, kiedy zrobiłam i wywołałam samodzielnie moje pierwsze zdjęcia. Potem był aparat Zorki 50, Zenith E i wreszcie kolejne aparaty cyfrowe.
Jestem fanatykiem fotografii i nie rozumiem, jak można nim nie być. Czasami już po roku z nostalgią spogląda się na swoją jakże jeszcze wtedy młodą twarz. Kiedyś po latach będzie można dzieciom, wnukom pokazać, jaka mama, czy babcia była młoda. Czas szybko upływa, a dzięki fotografii można ten czas zatrzymać.
Kiedy urodził mi się syn, kupiłam radziecką kamerę ŁOMO 215 SUPER 8. Nagrałam nią 2 kasety, które wywoływało się wówczas w Bydgoszczy. Te 2 kasety, to zaledwie kilkanaście minut, ale jakże cenne, bo uchwyciłam moment, kiedy mój syn miał kilka dni, kiedy uczył się chodzić z pomocą swojej babci. Kolejną kamerą była na kasety ósemki Sony, kupiona w Pewexie za 1500$ (wtedy to był majątek!), a następnie cyfrową JVC. Zdążyłam uwiecznić kilka ważnych osób i wiele ważnych chwil w moim życiu.

Bardzo interesują mnie ludzkie twarze, szczególnie, te poorane bruzdami, zmarszczkami, te, które mają wyryte ludzkie zmartwienia, kłopoty, ale i takie, z których nie trudno odczytać euforię, szczęście, radość. Jednym słowem łatwo wydedukować, jaki jest stan emocjonalny, stworzyć sobie psychologiczny portret obserwowanej osoby.

Lubię przyglądać się dyskretnie, wpatruję się uważnie zmarszczkom, minie, grymasom. Podpatrzone grymasy zdają się niekiedy opowiadać o ciężkiej doli, o zmartwieniach, kłopotach, o chorobie ciała czy duszy.

Poorane twarze podpatrywanych ludzi zdają się przestrzegać przed dumą, narcyzmem i przypominają, że młodość i uroda nie są wieczne.

Radosne twarze zdają się krzyczeć o szczęściu, zamyślone oczy mówią o chorej duszy, przeżywających troskach dnia codziennego, bezsilności i niemocy w rozwiązaniu problemu.

Z twarzy , ze sposobu patrzenia łatwo odczytać, czy osoba jest zakochana, czy kocha, czy nienawidzi, czy jest mściwa, czy potulna.

Zachwycam się szczerze i bez zazdrości pięknymi, młodymi dziewczętami. Ich anielska piękność prowokuje mnie do nawiązania kontaktu. Często namawiam takie urodziwe dziewczyny, żeby koniecznie pomyślały o sfotografowaniu swoich pięknych twarzy, bo uroda jest ulotna, a za parę lat z przyjemnością będą wspominać, oglądać i podziwiać swój ą urodę, ale już tylko na fotografii.

Póki się jest młodym i pięknym nie myśli się pesymistycznie, ale życie niestety jest jakie jest. Warto czasami zrobić coś dla przyszłości, by na starość mieć o czym marzyć i coś wspominać.

Chociaż, kto wie? W dobie dzisiejszej medycyny, rewolucji kosmetycznej może uda nam się przedłużyć swoją młodość i zachować swoją urodę jak najdłużej. W ostateczności pozostają jeszcze operacje plastyczne, ale w dzisiejszych czasach to „pogoda dla bogaczy”.

Kiedyś, w okresie studiów miałam kolegę, częstego bywalca akademika uniwersyteckiego „Nawojki”, który przez wiele lat polował w Nawojce na młode piękności studenckie. Zwabiał ich na spacer do parku Jordana i organizował im sesje fotograficzne. Aż mnie korci, by go odszukać i skontaktować się z nim i przeglądnąć jego dorobek artystyczny, czyli kolekcję dziewczyn z Nawojki na przestrzeni co najmniej 10 lat. Z pewnością niejedna z tych piękności byłaby ciekawym modelem do sfotografowania teraz, po latach. Jej bruzdy na twarzy opowiedziałyby historię przeżytych lat.

Fizjonomia człowieka wiele mówi o jego osobowości.

Bystry wzrok, diabelski, zalotny, prowokacyjny uśmiech, iskierki w oczach, harmonijne rysy twarzy, do tego zdrowe, błyszczące oczy, piękna, gładka cera to inkarnacja duchowego piękna, godna pozazdroszczenia.

Przystojna twarz zdradza niekiedy trudny charakter człowieka.

Melancholijne usposobienie wydają się mieć osoby o rozmarzonych maślanych oczach z uśmiechem w kącikach ust. Usta mocno zaciśnięte, niekoniecznie wąskie mówią o trudnym, mściwym charakterze.

Osoby zakompleksione chodzą często ze spuszczoną głową, wzrokiem skierowanym pod nogi. Ale nie brakuje też ludzi, którzy stąpają po ziemi z głową w chmurach. Uniesiona broda i spojrzenia skierowane nieco w bok dowodzą o poczuciu ich własnej wartości, o pewności siebie, zarozumialstwie. Im wcale nie przeszkadza brzydota własnej buzi, różowa cera, brak pigmentu, niekiedy nakropiona wypryskami. Co z tego, że mają tępawy wzrok, być może z niedoboru hormonów tarczycy. Ważne, że wg siebie, pozbawione są wszelkich wad, a cały świat powinien paść im do stóp.

Mam słabość do ciemnych typów, degeneratów, pijaków. Gardzę nimi ogromnie, patrzę na nich z wielkim obrzydzeniem, ale jednocześnie widzę w nich interesujących modeli do fotografii. Od lat zamierzałam stworzyć kolekcję portretów leżajskich pijaczków. Co roku przypominałam sobie o moich niespełnionych zamierzeniach i żałowałam, że kolejny pijaczek zmarł, zanim zdążyłam go sfotografować. Do dzisiaj to miałabym już pokaźną kolekcję i to w kolejnych fazach staczania się ich na dno. Niestety, wielu z nich już odeszło.

Boję się i unikam kontaktu wzrokowego z osobami chorymi psychicznie.

Aparat fotograficzny jest prostym narzędziem do uchwycenia formy, ruchu i charakteru postaci. Nawet najlepszy artysta nie potrafiłby namalować tego pędzlem, co potrafi zarejestrować obiektyw.

Najlepiej wychodzi się na zdjęciach nie pozowanych. One oddają prawdziwą rzeczywistość. Ale przeglądając fotografie, zwłaszcza stare, nasuwa mi się refleksja, czy pozy przybrane na tych fotografiach, ukazują prawdziwe oblicze bohatera. Zazwyczaj postacie mają jakieś atrybuty w dłoniach. Wachlarz, szablę, cygaro, chusteczkę czy rękawiczkę.

Zdjęcia komunijne robione w atelier posiadają niezbędne atrybuty- obrazek komunijny, świecę. Stylizowane zdjęcia ślubne mają też swoją wartość.

I wtedy nie trzeba podpisywać fotografii, bo doskonale dobrane gadżety zastępują opis. Ja, mimo wszystko lubię zdjęcia pozowane. W naturalnych ujęciach doszukuję się karykaturalnych elementów osobowości, jestem nie zadowolona z miny, pokrzywionej sylwetki.

Dlatego zazwyczaj, zanim naciągnę migawkę, staram się uprzedzić towarzystwo. Żartobliwie proszę o uśmiech, o wypowiedzenie „cziiis”, czy „marmolada”. Takie zawołanie wywołuje gromki śmiech i rozluźnia atmosferę. 


Dobierane atrybuty o czymś świadczą. Dobrze dobrana poza, tło, pozwala wykreować osobowość nie tylko osoby fotografowanej, ale i fotografującej.

Zwracam uwagę na tło podczas robienia zdjęcia. Czasem ustawiam osoby np. na tle kalendarza, z widoczną datą, by po latach skojarzyć okoliczności wydarzenia. Czy taki kalendarz mógłby być wyznacznikiem mojej osobowości?

Portretowe zdjęcia nie tylko przedstawiają osobowość, ale często aspiracje, marzenia, kim chciałoby się być. Zdarzało mi się fotografować osobę na tle pięknego, ale niestety cudzego samochodu. W jakim celu? By się pochwalić przed kimś, by nacieszyć oko? A może, by pomarzyć o takim cudzie techniki?

Aparat fotograficzny jest prostym narzędziem do uchwycenia formy, ruchu i charakteru postaci. Nawet najlepszy artysta nie potrafiłby namalować tego pędzlem, co potrafi zarejestrować obiektyw.
 
Miałam możliwość zamówienia sobie portretu u zdolnego, ukraińskiego artysty malarza. Wystarczyło przekazać mu zdjęcie. Przeszukałam albumy, by wybrać właściwe. I co? Żadne z mojej kolekcji nie podobało mi się. W końcu wybrałam jedno, zrobione przed laty w krakowskim automacie. Zamówiony portret stoi na półce w moim pokoju, lubię na niego spoglądać.

 

Podobnie lubię spoglądać na moją karykaturę. Wśród wielu atrakcji w Krynicy, można było spotkać utalentowanego artystę plastyka Jerzego Kowalskiego, rysującego portrety turystom. Do rysowania karykatur potrzeba talentu i to nie tylko artystycznego ale i psychologicznego, by uchwycić sedno czyjejś osobowości.
Pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa i zaspokoiłam ciekawość, jak wygląda moja karykatura.

Zastanawiam się czasami, o czym to świadczy? O mojej próżności? O moich kompleksach? Podobno o odwadze. Trzeba być odważnym by świadomie zdecydować się na karykaturę.

Nie dość, że lubię się fotografować, to jeszcze na dodatek chętnie wrzucam moje zdjęcia do sieci. Wielokrotnie zastanawiałam się co sobie ludzie myślą, że ja tak się afiszuję. Szczerze mówiąc mało mnie to interesuje. Lubię i już. Robię to dla siebie. Mam świadomość, że w rzeczywistości jestem brzydka, gruba, niemodnie ubrana. Zawsze byłam brzydka. Na zdjęciach zdecydowanie lepiej wyglądam, co oznacza, że jestem fotogeniczna. Zdjęcie, z którego jestem zadowolona poprawia mi samoocenę, sprawia, że znikają kompleksy co do mojej urody. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...